Firma Green Pack istnieje na rynku gospodarczym od 1990 roku, specjalizuje się w produkcji toreb papierowych, dystrybucji i promocji opakowań i artykułów jednorazowego użytku. Opierając się na doświadczeniu rynkowym, firma Green Pack rozwija i utrwala w świadomości użytkowników opakowań,że mogą one być nie tylko funkcjonalne i nowoczesne,ale i przyjazne środowisku.

Autoryzowany Dealer Ford. Frank-Cars Autoryzowany Dealer Forda, Częstochowa, ul. Jagiellońska 147, tel. 34 365 05 75

TVP Info

Subskrybuje zawartość TVP.Info
TVP.Info
Zaktualizowano: 1 min. 54 sek. temu

Tego nie zastąpi żaden smartwatch. Wyjątkowe czasomierze [WIDEO]

11 maj, 2024 - 17:14
Można je podziwiać na warszawskiej Pradze.


Izraelski atak na Strefę Gazy. Wśród ofiar są dzieci

11 maj, 2024 - 17:03

Wśród zabitych są dziennikarz Bahaa Okasha, jego żona i 12-letni syn. Zginęli oni w obozie uchodźców Dżabalija. Oprócz nich śmierć w obozie poniosły trzy inne osoby – powiedział CNN dyrektor szpitala Kamal Adwan, Husam Abu Saifija.


Szpital Męczenników Al-Aksa powiadomił, że po atakach na trzy wioski w centralnej części Strefy Gazy przewieziono do placówki ciała 30 osób, wśród których było 20 dzieci. Według korespondenta CNN kolejne zwłoki docierają do szpitala w sobotę w miarę rozkopywania ruin zburzonych budynków.


Szpital Al-Awda poinformował zaś o otrzymaniu 11 ciał po dwóch nalotach na obóz dla uchodźców Nusajrat w środkowej części Strefy Gazy.



Nadal zaskoczył po meczu z Hurkaczem. Kibice w Rzymie byli zawiedzeni

11 maj, 2024 - 17:02

Kiedy po meczu zapytano Hiszpana, czy wróci na ceremonię pożegnalną na jego cześć, by zobaczyć łzy 10 tysięcy kibiców, odparł krótko: – Nie, dziękuję.


Wkrótce potem 10-krotny zwycięzca turnieju w Rzymie przyszedł, wyraźnie przybity i zrezygnowany, na konferencję prasową, na której zgromadził się tłum dziennikarzy. – Nigdy nie powiedziałem, że to mój ostatni raz w Rzymie; przynajmniej nie na 100 procent, może na 98 procent – zaznaczył.


Pożegnanie legendy


Kiedy 37-letni Hiszpan tłumaczył wysłannikom mediów, że musi zdecydować, co dalej, w rejonie centralnego kortu i trasy przejścia dla zawodników zgromadziły się tysiące jego fanów, skandujących „Rafa, Rafa, Rafa”. Wypełnili oni korty Foro Italico. Ich aplauz narastał z każdą chwilą. Tak ostatecznie pożegnali legendę tenisa, wyjeżdżającą z Rzymu.


– Jest mi bardzo smutno. Do Rzymu przyjechałem tylko dla Nadala, ale niestety on musiał trafić na Huberta, który zaczyna słynąć z tego, że jest w stanie wyeliminować gigantów – powiedział trener tenisa z Madrytu Jaime, nawiązując prawdopodobnie do ćwierćfinału Wimbledonu w 2021 roku, kiedy Polak pokonał Rogera Federera w – jak się później okazało – ostatnim oficjalnym występie słynnego Szwajcara.



Rosyjski szpieg wśród polskich polityków. Rusza proces

11 maj, 2024 - 16:42

„GW” informuje, że według śledczych N. „brał udział w działalności rosyjskiego wywiadu cywilnego (FSB) dla realizacji celów politycznych Federacji Rosyjskiej przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej”.


„Polegało to na tym, że »będąc uplasowanym w środowisku polskich i europejskich parlamentarzystów wykonywał [zadania] na zlecenie rosyjskiego wywiadu cywilnego dla realizacji celów politycznych Federacji Rosyjskiej« – pisze prokurator prokuratury krajowej Lesław Bożek” – napisała „GW”. 


Kim jest Janusz N.?


„Według prokuratury ten były działacz Ruchu Palikota i prorosyjskiej Zmiany działał na terenie Polski co najmniej przez pięć lat, od 2016 r. do 2021 r. I pewnie działałby dalej, gdyby pod koniec maja 2021 r. nie został zatrzymany przez funkcjonariuszy ABW. Od tego czasu przebywa w areszcie” – podała „Gazeta Wyborcza”.


Gazeta wskazuje, że „główną osią działalności Janusza N. było uwiarygodnianie rosyjskiej propagandy za pośrednictwem polskich polityków: parlamentarzystów w Sejmie i w Parlamencie Europejskim”. „N. zapraszał ich na propagandowe wycieczki, które były ukryte za parawanem działalności na rzecz praw człowieka” – pisze „Wyborcza”. 


Jako przykład takiej inicjatywy podano wizytę polskich senatorów KO Jana Rulewskiego i Jerzego Wcisły w Dnieprze w 2016 r. „Politycy nie wiedzieli, że Janusz N. powiązany jest z prorosyjską Zmianą Mateusza Piskorskiego, ani że planuje on zorganizować konferencję z nimi i prorosyjskimi politykami Opozycyjnej Platformy – Za Życie” – czytamy.



Okoliczności wyjazdu Tomasza Szmydta na Białoruś

11 maj, 2024 - 16:39
Tomasz Szmydt wyjechał z Polski w najprostszy możliwy sposób – przez przejście w Terespolu – informuje w sobotę „Rzeczpospolita”. Gazeta ustaliła też, że Szmydt mógł stracić status sędziego już sześć lat temu, lecz postępowanie dyscyplinarne w jego sprawie zostało zawieszone.


Kosiniak-Kamysz: Rząd stawia na rozwój przemysłu zbrojeniowego

11 maj, 2024 - 16:23
Wicepremier i szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił, że nie ma obecnie ważniejszej sprawy niż bezpieczeństwo, w tym narodowe, militarne, żywnościowe i energetyczne. Jak wskazał, rząd stawia również na rozwój polskiego przemysłu zbrojeniowego, który ma się stać kołem zamachowym gospodarki.


Pół wieku temu ukradł kufel. „Głupi student” prosi o wybaczenie

11 maj, 2024 - 16:18

W 1972 roku podczas wizyty w Monachium, student z USA ukradł kufel ze słynnej bawarskiej piwiarni Hofbräuhaus. Teraz, ponad 50 lat później, do piwiarni przyszedł list, w którym sprawca przyznaje się do winy – pisze Deutsche Welle.


Jak napisał, nadal ma w domu niebieski kufel. „Ale wiem, że muszę za niego zapłacić”. Do listu dołączone było 50 dolarów. „Myślę, że to pokryje koszty” – dodał nadawca.


Mężczyzna ma obecnie 74 lata i mieszka w stanie Wyoming w USA. Na końcu listu napisał: „Proszę wybaczyć mi moje niewłaściwe zachowanie. Głupi student”.



Rosyjski „samolotopad” trwa. Su-25 zestrzelony

11 maj, 2024 - 16:15

„Rosyjski samolotopad trwa. Kolejny raz doskonała praca strzelców 110. brygady. Dziś trafiliśmy kolejny Su-25” – poinformowała jednostka na Facebooku.


„Okupanci wciąż nie zrozumieli, że nie ma sensu latać po naszym niebie. Będą nadal spadać. Imperium musi upaść!” – przekazali żołnierze.


Poprzedni samolot, który został zniszczony przez 110. brygadę, to także Su-25, który spadł na ziemię 4 maja.


Poinformował o tym wtedy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. „Szczególnie chciałbym wyróżnić żołnierzy 110. brygady zmechanizowanej, za zestrzelenie dziś kolejnego Su-25 w obwodzie donieckim” – mówił.





Wybory do PE. Ludowcy stawiają na bezpieczeństwo [WIDEO]

11 maj, 2024 - 16:13

W sobotę odbyło się posiedzenie Rady Naczelnej PSL, podczas którego przedstawiono propozycje programowe kandydatów Stronnictwa w wyborach do Parlamentu Europejskiego.


Wicepremier i szef partii Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił, że nie ma obecnie ważniejszej sprawy niż bezpieczeństwo, w tym narodowe, militarne, żywnościowe i energetyczne.


Jak wskazał, rząd stawia również na rozwój polskiego przemysłu zbrojeniowego, który ma się stać kołem zamachowym gospodarki. – 50 proc. zakupów (uzbrojenia – red.) chcemy realizować w firmach polskich zarówno państwowych, jak i prywatnych – poinformował szef MON.


CZYTAJ TAKŻE: Rekonstrukcja rządu Donalda Tuska



Podczas briefingu prasowego wicepremier zaznaczył, że „UE musi przeznaczyć 100 mld euro na przemysł zbrojeniowy”. Jak mówił, nie chodzi o stworzenie wspólnej armii, ale o wspólne siły szybkiego reagowania i „kopułę obrony przeciwlotniczej nad Europą”.


 – My mamy konkretny plan dla Europy, normalnej, przyjaznej, tradycyjnej i nowoczesnej, bo to wszystko jest możliwe – dodał Kosiniak-Kamysz.


Najtrudniejsze wybory


Odnosząc się do wyborów europejskich – podczas posiedzenia Rady Naczelnej Stronnictwa – powiedział, że są one „najtrudniejsze”, ponieważ Polacy są już zmęczeni głosowaniem. Zaapelował jednak do zebranych, że nie można odpuścić tych wyborów oraz przekonywał, że PSL ma ambitne plany.



Szef PSL zwrócił się także do rolników. – Zostaliście – drodzy rolnicy, mieszkańcy wsi – wielokrotnie oszukani przez faryzeuszy z PiS-u (...). Wprowadzili was w błąd, choćby w sprawie Zielonego Ładu – ocenił wicepremier, przywołując słowa komisarza UE ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego sprzed trzech lat.


Według Kosiniaka-Kamysza PiS pozostawiło po sobie „stajnię Augiasza” zarówno w ministerstwach, jak i przestrzeni gospodarczej. – Rozwalili funkcjonowanie państwa polskiego w zakresie bezpieczeństwa. Widzimy, co się wydarzyło kilka dni temu na Białorusi. Ich ulubieniec trafił tam pod osłonę reżimu Łukaszenki – zauważył prezes PSL.


Zapowiedział ofensywę na wsi, by odzyskać wyborców, którzy w poprzednich wyborach głosowali na konkurentów ludowców.

 

Hasło wyborcze Trzeciej Drogi

 

Władysław Kosiniak-Kamysz podczas Konwencji Europejskiej wyjaśnił, że hasło wyborcze Trzeciej Drogi „Bądźmy sobą w Europie” znaczy, by dbać o interesy Polski. – To znaczy budować wspólnotę, to znaczy odradzać porozumienie, zadbać o pokój i bezpieczeństwo. Być sobą to znaczy być dumnym też ze swoich korzeni, tradycji – podkreślił.


Dodał, że „bycie sobą w Europie” to bycie dumnym z Polski i jej dokonań. Wskazał, że 20 lat Polski w Unii Europejskiej to zmiany na korzyść, a UE to miejsce gwarantujące bezpieczeństwo i rozwój.


– Miarą patriotyzmu jest być dzisiaj najsilniejszym państwem w Unii Europejskiej i budować najsilniejszą Unię Europejską w jej historii – powiedział lider ludowców.






Tabletki gwałtu to już przeżytek. Nowa metoda zwyrodnialców

11 maj, 2024 - 15:38

Jak przekazała londyńska policja, gwałciciele częstują swoje ofiary e-papierosem, do którego dodają mieszankę marihuany i Spice – tzw. narkotyku zombie. Nieświadoma ofiara po kilku minutach traci świadomość. 


Wielka Brytania: Nowy sposób działania gwałcicieli


Londyńska policja przestrzega przed używaniem e-papierosów od nowo poznanych osób. Zwłaszcza, że substancja, którą faszerują ją przestępcy jest jest bezwonna i nie da się jej odróżnić od tradycyjnych waporyzatorów


W kwietniu 2024 roku policja na Wyspach odnotowała 114 przestępstw związanych z podawaniem zatrutych e-papierosów. 60 proc. ofiar stanowiły kobiety, a największa liczba ataków zwyrodnialców miała miejsce wieczorem i w nocy. 




Niemcy komentują zmiany w rządzie Tuska. „Dość duże przetasowanie”

11 maj, 2024 - 15:36

Marcina Kierwińskiego na czele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji zastąpi Tomasz Siemoniak, Bartłomieja Sienkiewicza w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Hanna Wróblewska, Borysa Budkę w Ministerstwie Aktywów Państwowych – Jakub Jaworowski, a Krzysztofa Hetmana w Ministerstwie Rozwoju i Technologii – Krzysztof Paszyk.


Zdaniem „SZ” ogłoszona rekonstrukcja to „dość duże przetasowanie w rządzie po zaledwie pięciu miesiącach” u władzy. „Te pierwsze miesiące były miesiącami rozbijania muru, a dziś nadszedł czas porządkowania” – cytuje gazeta wyjaśnienie podane przez Tuska.


CZYTAJ TAKŻE: Rekonstrukcja rządu Donalda Tuska



Dziennik ocenia, że „po jesiennych wyborach parlamentarnych i kwietniowych wyborach samorządowych, które również wypadły całkiem dobrze dla jego partii, Platformy Obywatelskiej, Tusk chce wygrać również wybory europejskie”. Zwracając uwagę na zbliżone wyniki sondaży PiS i PO przed czerwcowym głosowaniem, gazeta podkreśla, że to dlatego polski premier „wysyła nawet trzech swoich ministrów do wyścigu jako głównych kandydatów, ministra wystawia również jeden z jego partnerów koalicyjnych”.


W kontekście mianowania Wróblewskiej na szefową MKiDN gazeta podkreśla, że „straciła ona pracę za czasów PiS”. „Jej następca, mianowany przez PiS, został z kolei zwolniony z powodu odmowy współpracy międzynarodowej i nieuzyskania funduszy unijnych” – napisano.


„SZ” zaznacza też, że na nowym szefie MSWiA spoczywa duża odpowiedzialność, szczególnie w obliczu niedawnej ucieczki na Białoruś sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasza Szmydta. „Jak wielkie jest zainteresowanie zagranicznych służb wywiadowczych Polską – stało się jasne dopiero w tym tygodniu – pisze gazeta.


Zauważa przy tym, że z list PiS w wyborach europejskich kandydują m.in. były szef MSWiA Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik, skazani za nadużycie władzy na karę więzienia i ułaskawieni przez prezydenta Andrzeja Dudę.

 



Większość wagnerowców opuściła Białoruś. „Nie mają tu czego szukać”

11 maj, 2024 - 15:07

Po nieudanym buncie Prigożyna w czerwcu 2023 r. na Białoruś miało trafić kilka tysięcy najemników. Dokładne liczby nie są znane, według szacunków chodziło o 5-8 tys. osób.


Kanał monitoringowy Biełaruski Hajun, uważany za jedno z najbardziej wiarygodnych źródeł na temat sytuacji na Białorusi, podał w sobotę, że w kraju jest obecnie nie więcej niż 100 wagnerowców.


Nie ma obozu ani wagnerowców


Wagnerowcy trafili na Białoruś po nieudanym buncie Prigożyna. Niedługo później zginął on w wybuchu na pokładzie samolotu.


Pod koniec czerwca ub.r. we wsi Cel w obwodzie mohylewskim Białorusi w ekspresowym tempie powstał obóz polowy dla wagnerowców. Obecnie nie ma tam już ani obozu, ani wagnerowców – pisze Nastojaszczeje Wriemia.


CZYTAJ TAKŻE: Kadyrow zdradził nowe wieści na temat byłych wagnerowców



W mediach państwowych zapowiadano, że członkowie tej formacji najemniczej będą „przekazywać doświadczenie” (zdobyte m.in. na wojnie w Ukrainie) i szkolić żołnierzy czy inne struktury siłowe.


Alaksandr Łukaszenka straszył wagnerowcami sąsiadujące z Białorusią kraje bałtyckie i Polskę. Opowiadał m.in., że chcą się oni wybrać na „wycieczkę do Warszawy i Rzeszowa”.


W rzeczywistości – jak podkreślali analitycy – wagnerowcy byli dla Łukaszenki kłopotem. – Obecność wagnerowców na Białorusi od początku była problemem dla (...) Łukaszenki i próbuje on ją dyskretnie zdemontować – mówił jesienią ub. roku analityk OSW Kamil Kłysiński. Już wówczas kanały monitoringowe i eksperci oceniali, że na terytorium Białorusi pozostało nie więcej niż tysiąc członków Grupy Wagnera.

 

„Nie mają tu czego szukać”

 

Rosyjski portal przytacza ocenę Uładzimira Żyhara z białoruskiej organizacji BELPOL, zrzeszającej byłych funkcjonariuszy, który ocenia, że na Białorusi pozostało „nie więcej niż 20 (wagnerowców)” i że zajmują się oni szkoleniem milicji.


– Wagnerowcy nie mają na Białorusi czego szukać. Nikt im tam nie da takich pieniędzy, jakie dostawali w Rosji, dawać nie zamierzał ani nie zamierza. Zostało ich zupełnie niewielu, kilkadziesiąt osób, które zapewne nie mają dokąd pojechać – ocenił politolog Waler Karbalewicz.


Z kolei kanał „Biełaruski Hajun” przekazał w sobotę, że najemnicy Wagnera w dalszym ciągu pracują z żołnierzami białoruskich wojsk wewnętrznych (MSW) i armii, choć „nie jest to potwierdzane publicznie”. Podał również przykłady zajęć prowadzonych przez najemników w kwietniu na poligonach Obóz-Lesnowski i Osipowicze,

 



City nie zwalnia. Liverpool już bez szans na mistrzostwo Anglii

11 maj, 2024 - 14:53

Gole dla mistrzów Anglii uzyskali Chorwat Josip Gvardiol (13. i 71.), Phil Foden (59.) oraz Julian Alvarez z rzutu karnego (90+6.). Była to 16. z rzędu wygrana „The Citizens” w meczu z tym rywalem. Bilans goli w tym okresie: 49-7.


Podopieczni hiszpańskiego trenera Josepa Guardioli, którzy walczą o bezprecedensowy w Premier League czwarty tytuł z rzędu, mają 85 punktów, a do tego we wtorek rozegrają zaległe spotkanie z Tottenhamem Hotspur. Już wtedy mogą zapewnić sobie mistrzostwo, o ile w niedzielę Arsenal, którego piłkarzem jest Jakub Kiwior, nie zdoła pokonać Manchesteru United.


„The Reds” już bez szans


Fulham zajmuje 13. miejsce z 44 punktami i nie ma już szans awansować do europejskich pucharów, ale też nie jest zagrożone spadkiem.


Wygrana City oznacza też, że już nawet teoretycznych szans na tytuł mistrzowski nie ma trzeci w tabeli Liverpool, który zgromadził 78 punktów. „The Reds” zmierzą się w poniedziałek w Birmingham z czwartą Aston Villą (67 pkt), której piłkarzem jest Matty Cash.


Spadek Burnley


Piłkarze Burnley nie mają już z kolei szans na utrzymanie w angielskiej ekstraklasie. O ich spadku zdecydowała wyjazdowa porażka z Tottenhamem Hotspur 1:2 w meczu 37. kolejki.


Przygoda Burnley w Premier League trwała tylko sezon.


Już wcześniej zdegradowane zostało Sheffield United.




28-latek wyszedł z izby przyjęć i zmarł. Prokuratura wszczyna śledztwo

11 maj, 2024 - 14:39

Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie prok. Krzysztof Ciechanowski, śledztwo prowadzone jest w kierunku narażenia Mateusza O. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, poprzez niewłaściwe przeprowadzenie procesu diagnostycznego i leczniczego, i w konsekwencji nieumyślnego doprowadzenia do jego śmierci.


Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte w sobotę w Prokuraturze Rejonowej dla miasta Rzeszów.


Jak zaznaczył prok. Ciechanowski, z dotychczas zebranego materiału dowodowego wynika, że 28-letni Mateusz O. zgłosił się 29 kwietnia rano do lekarza Podstawowej Opieki Zdrowotnej z bólami w klatce piersiowej. Od lekarza otrzymał skierowanie na oddział kardiologiczny. Następnie udał się do pracy, a popołudniu stawił się na izbę przyjęć szpitala MSWiA w Rzeszowie.


– Tam przeprowadzono wobec niego proces diagnostyczny i leczniczy, który doprowadził do ustąpienia objawów i poprawy samopoczucia. Dlatego też pacjent został około godz. 17 wypisany. Po opuszczeniu szpitala udał się na przystanek autobusowy przy ul. Krakowskiej, znajdujący się w odległości ok. 50 metrów od szpitala, gdzie doszło u niego do utraty przytomności i zatrzymania krążenia – relacjonował prokurator.


Na miejsce przybył, powiadomiony przez świadków, personel medyczny ze szpitala MSWiA i podjął akcję reanimacyjną, która była kontynuowana w szpitalu. Jednak nie przyniosła ona skutku i Mateusz O. zmarł.


Działania prokuratury


– W szpitalu MSWiA w Rzeszowie, pomimo sprzeciwu rodziny Mateusza O., przeprowadzono administracyjną sekcję zwłok, która wykazała, że przyczyną śmierci był tętniak rozwarstwiający łuku aorty – wyjawił rzecznik prokuratury.


Podczas wszczętego śledztwa zostały m.in. zabezpieczone oryginały dokumentacji medycznej, dane z serwera szpitala. Trwa także ustalenie personelu medycznego, pod którego opieką znajdował się pokrzywdzony.


– Planowane jest uzyskanie monitoringu z miejsca zdarzenia oraz przesłuchanie członków rodziny zmarłego i świadków zdarzenia na przystanku przy ul. Krakowskiej – dodał prok. Ciechanowski. 



Jak Tomasz Szmydt wyjechał z Polski na Białoruś? [WIDEO]

11 maj, 2024 - 14:12

„Szmydt, jako sędzia warszawskiego WSA wyjechał na Białoruś turystycznie najpierw w czerwcu 2023 r. Fakt ten ujawnił Tomasz Siemoniak, minister koordynator służb specjalnych i nowy szef MSWiA. Drugi raz, w maju tego roku, opuścił kraj by dostać azyl polityczny na Białorusi. Oba wyjazdy umknęły uwadze polskich służb” – czytamy w „Rz”.


Informacje o przekroczeniu przez Szmydta granicy w Teraspolu potwierdził gazecie Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej.


„Jest tam zarówno czynne przejście kolejowe, jak dla ruchu samochodowego i osobowego po tym, jak rząd rok temu zamknął wszystkie przejścia na Podlasiu” – przypomina „Rz”.


Zawieszone postępowanie


Postępowanie po ujawnieniu „afery hejterskiej” w 2019 r. zostało zawieszone przez sędziego w stanie spoczynku Jerzego Chromickiego z powodu braku materiałów ze śledztwa Prokuratury Regionalnej w Lublinie. „Rz” ustaliła, że postępowanie dyscyplinarne wobec Szmydta do dziś jest zawieszone, a ponieważ Szmydt nie jest już sędzią, zostanie umorzone.


Sprawa Tomasza Szmydta stała się publiczna, gdy – formalnie przebywając od 22 kwietnia do 10 maja na urlopie – sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie objawił się w poniedziałek na propagandowej konferencji prasowej w Mińsku na Białorusi. Państwowa białoruska agencja prasowa BiełTA informowała, że poprosił władze Białorusi o „opiekę i ochronę”. Sędzia powiadomił natomiast, że zrzeka się dotychczasowego stanowiska w WSA „ze skutkiem natychmiastowym”. Oświadczenie w tej sprawie zamieścił także w mediach społecznościowych.


CZYTAJ TAKŻE: Szmydt nie jest już sędzią. Prezes NSA przyjął jego oświadczenie


Sąd Dyscyplinarny przy Naczelnym Sądzie Administracyjnym uchylił immunitet sędziego, zezwolił na jego zatrzymanie i na zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztowania oraz zawiesił go w czynnościach służbowych. Następnie prezes NSA przyjął złożone publicznie oświadczenie Tomasza Szmydta o zrzeczeniu się ze skutkiem natychmiastowym urzędu sędziego.


PK wszczęła w tej sprawie śledztwo. Postępowanie toczy się w oparciu o przepis Kodeksu karnego mówiący o udziale w działalności obcego wywiadu i udzielania temu wywiadowi informacji mogących wyrządzić szkodę RP. Sprawę badają także służby specjalne.

 



Hurkacz (N)adal gra w Rzymie. Legenda tenisa nie miała nic do powiedzenia [WIDEO]

11 maj, 2024 - 13:49

37-letni Nadal to jeden z najbardziej utytułowanych tenisistów w historii, triumfator 22 turniejów wielkoszlemowych, zwycięzca m.in. 10 edycji turnieju w Rzymie. Hiszpan jest jednak u schyłku kariery, a w ostatnich miesiącach borykał się z kontuzjami i w efekcie obecnie zajmuje dopiero 305. miejsce w światowym rankingu. O 10 lat młodszy Hurkacz jest w tym zestawieniu dziewiąty.


Nie wszyscy jednak mogli się spodziewać, że pójdzie aż tak łatwo. Szczególnie po dwóch pierwszych gemach, które panowie grali... przez 27 minut. Łącznie było w nich aż siedem breakpointów, jednak zarówno Polak, jak i Hiszpan, utrzymali swoje serwisy. To był jednak ostatni zwycięski gem Nadala w pierwszym secie. Od tego momentu Rafa zaczął popełniać więcej błędów – tymczasem Hurkacz znakomicie utrzymywał się w wymianach i potrafił je wykorzystywać. Ostatecznie zwyciężył 6:1 – relacjonuje portal sport.tvp.pl


Druga partia była nieco bardziej wyrównana, choć polski tenisista „ustawił” ją sobie od samego początku, przełamując Nadala już przy stanie 1:1. Od tego stanu, aż do wyniku 5:3, obaj tenisiści utrzymywali swoje serwisy.



„Nadal większy niż ten sport”



– Jestem z siebie bardzo dumny. Gra z Nadalem to coś wyjątkowego, coś innego, szczególnie na mączce, czyli na nawierzchni, na jakiej dominował przez ostatnie 20 lat. Nikt nie będzie miał takich statystyk jak on. Jest większy niż ten sport, przyciąga tłumy kibiców. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem tego doświadczyć – powiedział wrocławianin w pomeczowym wywiadzie na korcie.


W pierwszej rundzie Nadal wyeliminował Belga Zizou Bergsa, natomiast Polak miał wolny los.


Rywalem Hurkacza w trzeciej rundzie będzie rozstawiony z numerem 25. Argentyńczyk Tomas Etcheverry.



Putin powołał „nowy” rząd. Niepewny los ministra obrony

11 maj, 2024 - 13:07

Miszustinowi i innym technokratom w rządzie przypisuje się zasługę utrzymania stosunkowo stabilnej sytuacji gospodarczej kraju mimo zachodnich sankcji - podkreśla agencja.


Zgodnie z rosyjskim prawem 58-letni Miszustin ogłosił dymisję całego rządu we wtorek, w dniu zainaugurowania przez Putina piątej kadencji na stanowisku prezydenta.


Podczas pierwszej kadencji na stanowisku premiera Miszustin, były szef rosyjskich służb podatkowych, nie wygłaszał oświadczeń politycznych i unikał wywiadów w mediach.


Rosyjskie prawo stanowi, że kandydata na premiera zatwierdza Duma Państwowa, niższa izba parlamentu. Potem premier przedstawia do zatwierdzenia członków rządu.


Przypuszcza się, że większość ministrów utrzyma swoje stanowiska. Niepewny jest tylko los ministra obrony Siergieja Szojgu – zauważa AP. Pod koniec kwietnia został aresztowany wiceminister obrony Timur Iwanow. Jak podano, jest podejrzany o przyjęcie łapówki w szczególnie dużej wysokości, za co grozi mu 15 lat pozbawienia wolności. Potem brytyjski resort obrony podał, że śledztwo w sprawie Iwanowa prawdopodobnie objęło też starszego od niego rangą pierwszego wiceministra obrony Rusłana Calikowa.



Minęło 80 lat. Rocznica walk o Monte Cassino [WIDEO]

11 maj, 2024 - 13:00

Bitwa o Monte Cassino była jedną z najkrwawszych i najtrudniejszych walk okresu II wojny światowej. Leżące w południowych Włoszech Cassino wraz z kilkoma innymi wzgórzami stanowiło kluczową pozycję obronną niemieckiej tzw. linii Gustawa, strzegącej drogi z Neapolu do Rzymu. Masywu Monte Cassino broniła elitarna niemiecka 1. Dywizja Spadochronowa oraz pułki wysokogórskie. Od stycznia 1944 roku Niemcy odparli trzy ataki wojsk alianckich, w których uczestniczyły oddziały amerykańskie, angielskie, francuskie, hinduskie i nowozelandzkie.


Najbardziej zacięte walki o wzgórze „Widmo”


Drugi Korpus Polski nacierał na najtrudniejszym odcinku, uderzając od północy na grzbiet górski, łączący pozycje niemieckie z klasztorem Monte Cassino. Najbardziej zacięte walki toczono o wzgórze „Widmo”, gdzie Niemcy, wyposażeni w broń maszynową, bronili się w systemie betonowych bunkrów. Dodatkowo byli osłaniani ogniem moździerzy i artylerii, a teren wokół był gęsto zaminowany.


Polskie natarcie 12 maja zakończyło się niepowodzeniem, jednak zmusiło przeciwnika do ujawnienia stanowisk obronnych, co umożliwiło ich rozpoznanie i pomogło przy kolejnym natarciu, nocą z 16 na 17 maja. 18 maja 1944 roku na ruinach benedyktyńskiego klasztoru na szczycie Monte Cassino załopotała biało-czerwona flaga, a w samo południe plutonowy Emil Czech (zmarł w 1978) zagrał hejnał mariacki.


Chcieli stanąć do walki z Niemcami


Żołnierz 2. Korpusu Polskiego – kapitan Władysław Antoni Dąbrowski wspominając bitwę (2021), powiedział reporterowi Polskiego Radia, że zdobycie Monte Cassino było dla polskich żołnierzy wyjątkowo ważnym wydarzeniem. Historyk doktor Szymon Niedziela powiedział (2022), że czynnikiem decydującym o zwycięstwie pod Monte Cassino mogło być morale 2. Korpusu Polskiego, którego żołnierze jak najszybciej chcieli stanąć do walki z Niemcami.


Polski Cmentarz Wojenny na zboczach Monte Cassino, będący jednym z najważniejszych miejsc pamięci narodowej, powstał na przełomie 1944 i 1945 roku. Zostało tam pochowanych ponad tysiąc polskich żołnierzy. Zgodnie z wolą generała Władysława Andersa, który zmarł w Londynie w 1970 roku, jego prochy spoczęły na Monte Cassino. W 2011 roku pochowano tam także wdowę po generale - Irenę Anders. Na murze wokół cmentarza umieszczono sentencje „Przechodniu, powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie” oraz „Za naszą i waszą wolność my żołnierze polscy oddaliśmy Bogu ducha, ciało ziemi włoskiej, a serca Polsce”.


Czytaj także: „Antywojenny metal śmierci” [WYWIAD]



Trwają prace nad kolejnym satelitą polskich studentów [WIDEO]

11 maj, 2024 - 12:53

Studenci Politechniki Warszawskiej wysłali w kosmos już dwa satelity. W lutym 2012 roku na orbitę został wyniesiony PW-Sat, pierwszy polski sztuczny satelita. Jego misję kontynuował wystrzelony w 2018 roku PW-Sat2.


Już od kilku lat członkowie Studenckiego Koła Astronautycznego na Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa PW pracują nad kolejnym satelitą – PW-Sat3. Pierwotnie w przestrzeń kosmiczną miał zostać wystrzelony już w 2024 roku, ale jego start przesunięto na jesień 2025 r.


PW-Sat3 to satelita z rodzaju tzw. CubeSat. W dużej mierze będzie kontynuował zadania, które rozpoczęli twórcy poprzednich satelitów PW. Ma on testować rozwiązania przydatne w walce z problemem tzw. kosmicznych śmieci, czyli satelitów, które po zakończeniu własnej misji pozostają na orbicie. Zagrażają one innym czynnym satelitom (bo nie można już nimi sterować), ale także np. astronautom na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Nawet PW-Sat2, będący zaledwie nanosatelitą, w trakcie 20 dni misji był zagrożony zderzeniem. Tego typu sytuacje dla większych satelitów występują znacznie częściej.


– Celem naszej misji jest przetestowanie napędu typu Warm Gas, który pozwoli nam na deorbitację satelity. Duże znaczenie ma też przygotowany przez nasz zespół algorytm sterowania satelitą. Dzięki temu będziemy mogli wykonać kilka manewrów na orbicie, zmienić ją, co pomoże nam między innymi omijać kosmiczne śmieci – opisuje Nauce w Polsce lider zespołu sponsoringu i promocji projektu PW-Sat3 Jakub Murawski. Poprzednie satelity studentów PW testowały inne sposoby szybkiej deorbitacji, takie jak ogon i żagiel deorbitacyjny.


Większy od poprzedników


PW-Sat3 będzie miał też kamerę do wykonania zdjęć Ziemi, czujnik horyzontu, który pozwoli na określenie orientacji przestrzennej satelity. Będzie też większy od poprzedników, uzyskując wymiary 10x10x30 cm. Będzie można komunikować się z nim przez radio. – Tak jak w przypadku PW-Sata2 chcemy, żeby nasz satelita stanowił konkretny wkład w rozwój społeczności radioamatorów na całym świecie. Planujemy publicznie udostępnić dane z transpondera i/lub możliwość pobierania dodatkowych danych – podkreśla rozmówca Nauki w Polsce.


Jak tłumaczy Murawski, silnik z napędem Warm Gas podgrzewa gaz przed wystrzeleniem i wytworzeniem ciągu. A to można zrobić na wiele sposobów. Wskazuje, że takie rozwiązania są znane na świecie. – Na stronach NASA są zdefiniowane różne sposoby deorbitacji i różne typy napędów satelitów, również nasz. Jednak patrząc na rynek CubeSatów, satelitów z napędem jest bardzo niewiele – zaznacza rozmówca Nauki w Polsce.


Poza tym – jak wskazuje – opisywane systemy napędowe i sposoby deorbitacji zdefiniowane są ogólnie. – Nawet jeśli jakaś firma stosuje już konkretne rozwiązanie, to nie mamy dostępu do tych technologii, wiedzy i dokumentacji, które są tajne. My sami na swój własny sposób musimy dojść do danego rozwiązania. W ten sposób kształcimy kadrę inżynierską, która będzie miała unikalne doświadczenie, i zasilamy polski przemysł kosmiczny wykwalifikowaną kadrą – zaznacza student PW.


Murawski wyjaśnia, że perspektywy startu satelity w bieżącym roku popsuła w dużej mierze pandemia COVID-19, która wiele prac opóźniła. – Drugi ważny powód przesuwającego się terminu startu to brak pełnego finansowania. Wspomaga nas wydział, Politechnika Warszawska, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Musimy jednak też sami starać się o granty i szukać sponsorów. Koszt zbudowania satelity tej wielkości razem z wyniesieniem to około 1,5 mln złotych. Samo wyniesienie to 0,5 mln zł. Do ukończenia brakuje od 800 tys. do ponad miliona złotych - w zależności od rozwiązań, jakie zastosujemy. Dla studentów to są jednak duże kwoty – opisuje rozmówca Nauki w Polsce.


– Niedostateczne i nieregularne finansowanie powoduje, że gdy opracujemy jakiś komponent, to potem nie możemy go przetestować, a to powoduje, że pozostała część projektu czeka. Czasem nie wiadomo też, jak projektować dany element, bo nie wiadomo, na co nas będzie potem stać – zaznacza.


Polskie satelity


Pierwszy studencki satelita z Politechniki Warszawskiej był jednocześnie pierwszym polskim sztucznym satelitą w przestrzeni kosmicznej. Jego zadaniem było przetestowanie elastycznych ogniw fotowoltaicznych i sprawdzenie systemu deorbitacji. W trakcie misji pojawiły się jednak problemy z niedoborem energii i komunikacją z satelitą. Zaplanowany eksperyment z wypuszczeniem ogona deorbitacyjnego nie został przeprowadzony. Satelita deorbitował w październiku 2014 r.


Jego misję kontynuował PW-Sat2. Wystartował z Kalifornii (USA) na początku grudnia 2018 roku. Na orbitę wyniosła go rakieta Falcon 9 należąca do SpaceX. Głównym zadaniem satelity było testowanie technologii deorbitacji przy użyciu otwieranego żagla. Chodziło o poszukanie sposobu, który pozwoli na szybsze usunięcie nieczynnego już satelity z orbity. Jego misja zakończyła się sukcesem. Na początku 2021 r., zgodnie z planem, zakończył misję, podczas której przetestował żagiel do deorbitacji skracający czas orbitowania satelity z ponad 20 lat do 813 dni. Ponadto wykonał tysiące zdjęć, w tym pierwsze polskie zdjęcie satelitarne, i zgromadził mnóstwo danych.



Izrael znów atakuje Strefę Gazy. „Zablokowana pomoc humanitarna”

11 maj, 2024 - 12:31

Dziennikarze i źródła medyczne donoszą o ataku z południa na północ przybrzeżnej strefy, w której Izraelczycy zablokowali pomoc humanitarną i zamknęli przejścia graniczne. 


Według wstępnych informacji w środkowej części Strefy Gazy, koło Deir al-Balah, zginęło co najmniej 21 osób. Ciała zostały przewiezione do tamtejszego szpitala.


W czwartek rząd Izraela zatwierdził rozszerzenie operacji wojskowej w Rafah. W mieście ukrywa się ponad milion Palestyńczyków, którzy uciekli tam przed izraelskimi bombardowaniami z innych części Gazy. 


Stany Zjednoczone i inne państwa zachodnie obawiają się, że w kolejnych atakach zginą tysiące cywilów.


Czytaj więcej: Biden ostrzega Izrael. Te słowa padły po raz pierwszy