Firma Green Pack istnieje na rynku gospodarczym od 1990 roku, specjalizuje się w produkcji toreb papierowych, dystrybucji i promocji opakowań i artykułów jednorazowego użytku. Opierając się na doświadczeniu rynkowym, firma Green Pack rozwija i utrwala w świadomości użytkowników opakowań,że mogą one być nie tylko funkcjonalne i nowoczesne,ale i przyjazne środowisku.

Autoryzowany Dealer Ford. Frank-Cars Autoryzowany Dealer Forda, Częstochowa, ul. Jagiellońska 147, tel. 34 365 05 75

TVP Info

Subskrybuje zawartość TVP.Info
TVP.Info
Zaktualizowano: 10 min. 53 sek. temu

Maleńczuk: Mogłem być jak Krzysztof Krawczyk [WYWIAD]

9 maj, 2024 - 12:29

Jan Ptaszyn Wróblewski nie żyje (rozmawiamy we wtorek, 7 maja – przyp.red) . Czy dotarła do Pana ta wiadomość?


Tego nie wiedziałem… (Maciej Maleńczuk chwilę milczy). Zmarł też Jacek Zieliński, mój sąsiad. Mam anegdotę o Skaldach, myślę, że nie będą mieli nic przeciwko. Poprosiłem kiedyś Andrzeja, żeby mi dał akordy do utworu „26 marzenia”: da da da da da da da (Maciej Maleńczuk nuci temat piosenki). Cała kartka! Dostałem zapisaną całą kartkę A4! Mam tę kartkę gdzieś do dziś… No, ale jak ktoś komponuje piosenki, nie wiem, na trzydziestu akordach, to naprawdę znaczy, że coś potrafi. Oni byli niezwykle wykształceni i mieli ogromną wiedzę, w końcu ponad 50 lat razem w jednym zespole…


W przypadku niektórych hitów światowej muzyki to nieustanne zmiany harmoniczne. Motywy pozostają te same, zmieniają się tylko szczegóły…


Pamiętam, jak mnie zaskoczył Leonard Cohen, kiedy zacząłem gdzieś przymierzać się do jego różnych piosenek . Chciałem je po prostu grać na gitarze. Miałem taki okres w życiu, że postanowiłem nauczyć się grać na normalnej gitarze, ponieważ całe życie grałem w stroju przestrojonym, tzw. open - otwartym stroju (strój często wykorzystywany w bluesie - przyp. red.) Ponieważ namnożyło się w pewnym momencie piosenek typu „Dawna dziewczyno” i tak dalej, to chciałem je włożyć do repertuaru. Ale dalej chciałem je grać sam! Dawno już byłem niby gitarzystą, ale de facto na instrumencie musiałem się nauczyć grać niemal od nowa. Między innymi dlatego próbowałem grać Cohena. I powiem Ci, że paroma funtami (w żargonie chwyt gitarowy – przyp. red) Cohen potrafi zaskoczyć. Melodia ładnie się zamyka, ale gdzieś po drodze wsadzony jest jakiś dziwoląg. I on tam jest, choć na początku go nie zauważasz. U Gawlińskiego, w jego gitarze, też są takie dziwolągi.


Rozmawiamy już teraz o naturze piosenki jako takiej. Według mnie to bardzo trudna, jak nie najtrudniejsza forma muzyczna XX wieku.


Jak ktoś chce dobrze komponować przeboje, to niech ABBY słucha. No tak! ABBA miała podejrzanie dobre teksty, byłem zaskoczony, jak zrozumiałem o czym oni śpiewają. Nienawidziłem tego zespołu, jak byłem młody, ponieważ wolałem słuchać Led Zeppelin czy Black Sabbath niż, ku*wa, ABBY! Natomiast później, jak oczywiście otarłem się o dancing, zacząłem inaczej się przyglądać utworom rozrywkowy. Każdy dobry utwór, taki duży przebój, ma jakiś haczyk, nie idzie do końca po takiej normalnej harmonii.


Zawsze tam coś wsadzą takiego, że to się wyróżnia. Nigdy nie wiesz, co o tym decyduje, czasem ktoś pogwizduje, czasem ktoś przytupuje, może to być jakaś głupia przygrywka z keyboardu. To właśnie potrafi zrobić przebój, ale tego nigdy nie wiesz. Ja napisałem mnóstwo piosenek, które w zamierzeniu miały być przebojami, a nie były, na przykład „Noś dobre ciuchy”. To piosenka, która była pisana z myślą o tym, żeby być po prostu wielkim hitem i absolutnie wszystko tam jest tak, jak powinno być, a i tak nie była! Do dziś nie wiem, jak to jest i co tak naprawdę o tym decyduje. Marketing? Na pewno, ale to jest jeszcze pewna tajemnicza sprawa, jeszcze właśnie w harmonii jakiś haczyk.


To skoro już dotykamy tematu pisania wielkich przebojów, wróćmy do powodu naszej rozmowy, czyli reaktywacji Homo Twist i albumu „Spider”, na którym znalazły się największe przeboje grupy, jeżeli tak możemy to określić. W jednym z utworów deklaruje Pan: „Ja jestem Homo Twist mam zadymę we krwi / Dobrze wiedzą o tym ci, którzy w drogę weszli mi / Ja pluję na karierę nie obchodzi mnie zysk”. A jednak – reaktywacja Homo Twist!


No i właśnie to jest najlepszy dowód na to że, nie obchodzi mnie zysk! Ten projekt nigdy go nie przynosił! Być może powinniśmy wyjechać za granicę, pchać się gdzieś na festiwale, niewykluczone. Chociaż w moim wieku i przy moim już jakby statusie społecznym, nie jestem gotowy na tułaczkę absolutnie. No nie, Homo Twist teraz to jest raczej projekt luksusowy, na zasadzie takiej, że nie będziemy grać za pięć groszy. Jak już będziemy, to za dobre pieniądze albo nie będziemy grać wcale. Wydaliśmy płytę, ona jest pięknie wydana, to nas dość dużo kosztowało. Jest to też pomysłowe, do płyty dołączony jest pendrive. Tak to sobie wymyśliliśmy.


Chciałem, żeby to było po mojemu. Absolutnie nas już w tej chwili na to stać, żeby sobie samemu wypuścić płytę i własnymi kanałami ją dystrybuować. Sprzedała się świetnie, ludzie lecą w ogóle jak do miodu, wyprodukowaliśmy kilka tysięcy płyt, na razie zobaczymy. Ale ja staram się tym w ogóle nie interesować. Wyciągnąłeś mnie z próby, bo ja właściwie robię już następny materiał, tamto już dawno zrobione, już tego nawet nie słucham.


Bardzo wiele utworów uratowałem, na przykład „Nobody”, który został schrzaniony za pierwszym podejściem, nie mieliśmy jeszcze takiego sprzętu, na jakim powinien być nagrany! Czy jak „Demony” - takie kawałki potrzebują dobrego, mocnego, wielkiego pieca, żeby wreszcie dostały tę moc jak należy! I mam wrażenie, że te utwory zdecydowanie lepiej teraz brzmią, i to cośmy spieprzyli wtedy, naprawiliśmy teraz.


Rzeczywiście, ta płyta jest bardzo mocna, to mocne brzmienie, na które znaczący wpływ ma też instrument, na którym Pan gra. To gitara barytonowa.


Ta gitara jest związana z lutnikiem, który mieszka w Raszynie. Pan się nazywa Marek Witkowski i wytworzył ponad 1000 gitar, może 2000, nie wiem dokładnie. Przyjechałem do niego i kupiłem taką gitarę dziwaczną: połączenie gitary 12-strunowej i 6-strunowego basu, olbrzymi gryf, taka gitara – dziwak. Ja z nią idę do Witkowskiego, a Witkowski mówi: „Maciek, ale to przecież kontuzja! Ten sprzęt spowoduje u ciebie kontuzję, nie możesz na tym grać i z tym występować.” A ja mówię, że szukam właśnie czegoś takiego, większego, szukam dużej gitary. No i tak mi wymajstrował, że później nawet nagrywałem na tej gitarze solówy. Nieprawdopodobne! A w międzyczasie dogadałem się z panem Markiem Witkowskim, przepraszam, mistrzem!, mistrzem Witkowskim, że zrobimy razem gitarę! Wymyśliłem, że będzie to gitara ośmiostrunowa, dwie z nich to bardzo grube struny kontrabasowe.


Opuszki palców nie poodpadały?


To jest wszystko dość grube, ale uwierz mi, jeżeli masz kontakt z instrumentem stały i tak dalej, to wcale nie jest to takie trudne do opanowania. Jak ja biorę w tej chwili normalnego Gibsona do ręki, to mam wrażenie, że trzymam zabawkę (śmiech). Opuszki na początku, tak, trochę bolały, ale wiesz, „No Pain No Gain” (tłum.: bez pracy nie ma kołaczy). Ja w ogóle lubię chodzić w kieracie, mam w tej chwili takie warunki, że grzechem by było nie zrobić postępu.


Zatem nowe „Homo Twist” to produkt luksusowy również pod względem użytego instrumentarium. Ale też dystrybucji. Nie ma szans posłuchać Was w streamingu.


No oczywiście, oczywiście! Bye, bye Spotify! Dlaczego dzisiaj nie ma artystów?


Wiesz o co chodzi w tym? Na swoim terenie jesteś królem! Ja nie muszę być artystą znanym na cały świat.


Trudno nawet wyciągnąć pana z Krakowa. Rozmawiamy on-line. Do Maleńczuka trzeba przyjechać.


Czy trzeba przyjechać do Krakowa do Maleńczuka? No wiesz, trochę do mnie kolejka dziennikarzy stoi, bo ja zawsze coś głupiego powiem i z tego powodu miewam kłopoty.



Wróćmy jednak do „Homo Twist”. Czy świat właściwie potrzebuje jeszcze dzisiaj takiego surowego grania?


Ja tego potrzebuję! Ja muszę ćwiczyć, ja muszę, muszę być w ruchu, rozumiesz? Ja muszę mieć kontakt z instrumentem. Zresztą, to jest taki instrument, że jeżeli nie masz z nim kontaktu, jeżeli zrobisz sobie roczną przerwę, to jak wrócisz i weźmiesz go do ręki, to nic na nim nie zrobisz! Musisz mieć dzienny, maksymalnie częsty kontakt z instrumentem i wtedy to, co jest dla innych niemożliwe, dla ciebie jest łatwe. No i chyba na tym to polega. Oczywiście można włączyć, k*rwa, enter i rozpieprzyć World Trade Center. Oczywiście, że można to zrobić. I wielu to robi. Studio i produkcja jest ważna, choćby możliwość cięcia, robienia jakichś precyzyjnych nakładek czy takich tam rzeczy. Nie cofnę się przed wszystkim, przed technologią, ale też nie mam czegoś takiego, że ja muszę mieć koniecznie lampowy, konkretny piec i w tym lampowym piecu muszą być ruskie lampy, bo na tym się skończyło i tak to brzmiało. Ja całe życie grałem na lampowym wzmacniaczu, który miał chyba szesnaście lamp. Tylko, że już od jakiegoś czasu były to tylko i wyłącznie lampy made in ZSSR, ponieważ jakaś firma odkryła jakąś linię produkcyjną w Związku Radzieckim, która robiła lampy do radia i się okazało, że te lampy kapitalnie chodzą we wzmacniaczu. Jak potrzebowałem kolejny komplet takich lamp, to moi wysłannicy mi je przynosili (śmiech). Ale koniec z tym, bo to ruska produkcja i zaraz by się okazało, że ja wspieram, k*rwa, ruski militaryzm!


Ale teraz pojawiły się takie wzmacniacze cyfrowe, że nie ma żartów! Nie ma żadnych lampy, normalnie regularny tranzystor, ale emituje takie pierd****cie, że jak chciałbym przywalić normalnie z paczki, to mogłyby być kłopoty. Ale lamp nie wysadzisz dzięki temu (śmiech).


No dobrze, to skoro już wchodzimy tak głęboko w rzeczywistość studyjną, wyrwałem pana z próby, to proszę powiedzieć, nad czym teraz pracujecie? Jak będzie brzmieć nowy materiał?


No to bardzo dojrzałe riffy będą, jeżeli mogę tak o sobie powiedzieć. Wszystko oparte na riffach, na trytonie (tryton: interwał o rozmiarze trzech całych tonów, o dysonansowym brzmieniu, w średniowieczu interwał zakazany – przyp. red.) Niektóre numery są dość szybkie, ale w większości są to takie ponuraki i oparte to jest wszystko o teksty Emily Dickinson, które jak zwykle są aktualne. 150 lat minęło, a one cały czas są bardzo aktualne i… nieprzekładalne. Mimo to chcę zrobić te przykłady, właśnie tutaj, na tym albumie.


Ta legendarna i tajemnicza amerykańska poetka wydaje się idealnie rezonować z Maciejem Maleńczukiem Anno Domini 2024. Żyła w zasadzie odcięta od świata, a w odpowiedzi na urodzinowe zaproszenie, nie mając jeszcze nawet trzydziestu lat, odpisała, „że jest zbyt staroświecka, by przychodzić na takie przyjęcia. I tak nie przypadłaby do gustu pozostałym gościom”. Trochę ta postawa mi do pana pasuje. Skąd właściwie fascynacja jej literaturą? I dlaczego zdecydował się ją pan tłumaczyć? Przekłady Stanisława Barańczaka okazały się niewystarczające?


(śmiech i… oburzenie) Niewystarczające! Barańczak to w ogóle zrobił z tego strasznego knota.

We wczesnych bardzo latach dziewięćdziesiątych dostałem takie zlecenie, to był taki konkurs, dziewczyny miały skądś pieniądze, dwie aktorki, takie wariatki krakowskie, chciały śpiewać poezję i znalazły tę Emily Dickinson. I rozesłały przykładowe wiersze do jakichś kilku czy kilkunastu w Krakowie różnych, no jak to powiedzieć, intelektualistów, którzy robili przekłady i między innymi ja dostałem te wiersze – marzenia. I się okazało, że to właśnie ja zostałem tym nadwornym przekładaczem. Ja wtedy potrzebowałem dramatycznie pieniędzy. Oczywiście to przełożyłem, okazało się, że jestem najlepszy i że będę to robić dalej. Więc, oczywiście, od razu do nich poleciałem po zaliczkę. I zacząłem robić te przekłady i mi się po prostu to niezmiernie spodobało. Sam fakt przekładania również się okazał kapitalny, bo to jest jak rozwiązywanie krzyżówki, to jest rozrywka intelektualna, masz gotowca, nie musisz mieć natchnienia, musisz po prostu odgadnąć właściwe słowa. Ale to, co ujęło panie aktorki, ujęło także mnie. I dalej ujmuje.


Co Pana ujmuje w jej poezji?


Dużo pisze o pszczołach, o trawie co rośnie i porośnie wszystko dookoła, że źdźbła umrą i się znowu wyprostują i tak dalej. 


W jej poezji temat śmierci jest potraktowany bardzo rozlegle, pisze o społeczeństwie, o wojnie. W jej poezji można wyczytać bardzo aktualne rzeczy.


Istnieje nawet taka naukowa publikacja, nie wiem czy pan ją zna: „Mózg nocnego pająka” czyli wiersze Emily Dickinson w tekstach Macieja Maleńczuka”.


Serio? Pierwsze słyszę!


Wykłady nawet były temu zagadnieniu poświęcone. A publikację można znaleźć w Bibliotece Narodowej.


To są właśnie przywileje świętych krów! Człowiekowi hymny piszą, z Wieży Mariackiej moją piosenkę grali, a w latach 80-tych zakłady robili, czy Maleńczuk zdechnie w tym czy w następny sezonie. A później hymn Cracovii napisałem. I go grali! Także niestety masz do czynienia z dobrem narodowym, proszę o złoty medal!


Siedzę, ale chyba klęknę.


(śmiech) Oczywiście, jeżeli to jest po prostu taki ciężar nie do udźwignięcia, to jak ktoś stoi, to niech siądzie, jak ktoś siedzi, to niech pisze o ułaskawienie do prezydenta (śmiech).



Zainspirowany jednak publikacją z mózgiem pająka w tytule…


… to pająki mają mózg?


No właśnie. W przeciwieństwie do ludzi, pająki nie posiadają mózgu zbudowanego na podobnych zasadach. Mają centralny układ nerwowy, który nie jest zlokalizowany w jednym miejscu, ale rozproszony w całym ciele pająka. Dlatego też, zamiast tradycyjnego snu, pająki przechodzą przez okresy nieaktywności zwane torporami”. Czy pan również odczuwa świat całymi zmysłami, wlewa się ten świat w pana przez wszystkie pory ciała?


Nie, absolutnie nie! Mam założony cały czas półpancerz praktyczny, który odbija świat i staram się trenować mózg, ponieważ jestem z natury skłonny do depresji jako poeta. Nauczyłem się z tym jakby żyć, już z tym nie walczę i polega to na tym, że po prostu palę trawę i mi to pomaga, idę z psem na spacery i tak dalej. Raczej podchodzę do rzeczywistości na zasadzie takiej bardzo wolnościowej, mnie żaden pies na smyczy nie prowadzi, jak mi ktoś zwraca uwagę, że idzie bez smyczy, to na własne ryzyko.


Trawa na receptę oczywiście.


Słyszałem o tym, różnie to z tym bywa. Na razie jeszcze się nie mogę przyzwyczaić do tego, że teraz ktoś wyznacza, że jestem chory i już. Ale teraz trochę musimy spoważnieć, ponieważ całe mnóstwo ludzi w przeszłych czasach, całkiem niedawnych, już w wolnej Polsce, zostało skazanych na więzienie za posiadanie marihuany. To absolutny skandal! Prawo nie działa wstecz, ale żeby tych ludzi chociaż przeprosić, bo nie sądzę żeby państwo było gotowe wypłacić im jakieś odszkodowania. Ale w związku z tym, że właściwie marihuana w tej chwili jest legalna i wreszcie przestała być tabu, i już się nie trzeba z tym ukrywać, co mamy zrobić z tymi wszystkimi ludźmi, których zepchnęliśmy na, ku*wa, fałszywe tory kryminalizmu? Siedzieli w więzieniu zamiast, k*rwa, chodzić i podrywać laski. Musieli na przykład rok, czy półtora gibać za parę gietów trawy w kieszeni. Ja rozumiem, że nie mamy na to teraz czasu i że mamy większe dużo problemy z podsłuchami, szpiegami, tamtym gównem, ale dawno już temu powinniśmy się tym zająć, a nie ganiać ludzi z paroma gramami trawy w kieszeni. Bo jest to po prostu w oczach Boga, no, bezeceństwo! On stworzył tę roślinę nam ku uciesze, jeżeli idziemy oczywiście tym torem boskim.


Ubiegnę twoje pytanie i oczywiście opowiem o tym satanizmie, oczywiście, mogę ci o tym opowiedzieć. Polega to na tym, że Bogowie też toczą ze sobą w wojny. I taki Świętowit, któremu wszyscy się kłaniali, widział wszystko na cztery strony świata. Ale nie zobaczył, że z zachodu przychodzi już inny Bóg i ten inny Bóg przyszedł, i jego wyznawcy go wytępili. I tak Świętowit spadł na poziom diabła, bóstwa pogańskiego, a więc czegoś diabelskiego, demona. A dla ludzi jemu współczesnych żadnym demonem nie był. Był normalnym, fajnym bóstwem. Boga nie można zabić, można zabić jego wyznawców, wykończyć, zastraszyć. Bóg się gdzieś tam kołacze. Jeden Bóg, drugi, trzeci, wszyscy zepchnięci do roli diabłów, łażą po tej ziemi, mleko zakwaszają, grzywy koniom wiążą, różne psoty robią, pieniądze ludziom giną, wypadki robią, no, dużo różnych takich rzeczy robią właśnie te porzucone bóstwa, w tej chwili zeszmacone do poziomu, demona czy czy wręcz diabła czy czegoś podłego. A należałoby się trochę pokłonić tym starym bóstwom. Pełno tego było. A ten, który jest teraz, nie ma dla nich żadnej litości.


Jak pan odczuwa zmianę, która teraz zachodzi? Czy w ogóle jesteśmy świadkami jakiejś zmiany? Może rehabilitacji tych pradawnych bóstw?


No właśnie nie wiem… Czy ty jesteś z Warszawy? (nie zdążę odpowiedzieć - przyp. MB). Współczuję temu miejscu, ponieważ tam naprawdę nie wiadomo komu rękę podajesz, tam w każdej chwili może się okazać, że to jest szpieg. Jakiś kapuś, jakiś donosiciel, jakiś, kurde wiesz, wysłannik kogoś, żeby coś, k***a, wyciągnąć. Ktoś, kto na przykład czyta twoją książkę tylko po to, żeby się do czegoś przyp*******ć. Jest pełno takich, a Warszawa jest po prostu nimi zalana.


No to, co się ostatnio wydarzyło, ten pan, który jeszcze przed chwilą oskarżał i skazywał ludzi, pojechał sobie na Białoruś (mowa o sędzim Tomaszu Szmydtcie - przyp. red.) Zastanawiam się ilu jest takich jeszcze, to po pierwsze. Po drugie, jak się czują ci, których skazywał? Zastanawiam się, co z tym fantem zrobić? Chyba te sprawy wszystkie trzeba będzie jakby na nowo rozgrzebać. Co jest grane? Tu jest totalny burdel, chłop orzekał… No, to w tej chwili tak to wygląda z malutkimi, z obywatelami.


W takim razie, jak żyć panie Maleńczuk?


Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś spokojna. Ja mam do powiedzenia tyle: jak będzie trzeba, będę się napier*alał, rodzinę wywiozę, a sam zostanę i jakby, wiesz, honorowo zginę w krwawym boju.


Na płycie „Spider”, nazwijmy ją trochę the best of Homo Twist, śpiewa pan „Bema pamięci żałobny rapsod” Cypriana Kamila Norwida i poświęca Pan ten utwór bohatersko poległym w walce o wolność w Ukrainie. To też nie pierwszy raz, kiedy zajmuje Pan wyraźne stanowisko w sprawie Ukrainy. W 2014 roku zaatakowaniu Donbasu i aneksji Krymu wydał pan utwory „Vladimir” i „Sługi za szlugi” krytykujące Rosję i samego Putina. Wcześniej, w latach 90-tych, napisał pan „Sarajewo”. To oczywiście inne czasy, inna wojna, ale tragedia wojny jest niemierzalna…


Nikt się temu wcześniej tak bardzo nie przyglądał, tej biednej historycznie Ukrainie, że Rosja gnębi ten kraj od setek lat. Obecna państwowość jest faktycznie taka ciągle naostrzona, oczywiście kibicujemy i oczywiście nie dajemy się wciągać w pieprzenie o Rzezi Wołyńskiej, bo nasi pradziadowie byli szaleni!


A jeżeli już mam mówić o Wołyniu, to chciałem zapytać: gdzie byli wszyscy Żołnierze Wyklęci? Dlaczego ich tam nie było? Nie wiem, czy to publikować, takie rzeczy… Ale pytam o to, bo się zastanawiam: jesteśmy bardzo zbliżeni kulturowo, mamy podobne zwyczaje, szkoda, że ci ludzie muszą zginąć na froncie, szkoda, że nie zawsze musi to być bohaterska śmierć. Czasami po prostu to jest takie podłe, umieranie gdzieś w jakimś błocie. Więc jeżeli nie możemy im dać życia, to dajmy im chociaż wspaniały pomnik. I to jest właśnie ta rola – rola artysty, rola poety. Tyle możesz zrobić. Z pieśnią już znaną na ustach niejeden umierał. Pieśń podnosi na duchu. Poezja jest czasami siłą przewodnią wojen czy jakieś rewolucji. Pieśń jest ważna.


Wali pan prostu z mostu. Cytując i wracając do Emily Dickinson, niestety znów, proszę wybaczyć, w przekładzie Barańczaka: „Mów mi całą prawdę, lecz stopniowo / ostrożnie i okrężnie / abyśmy nie oślepli”. To jak z tą prawdą? Ostrożnie? Okrężnie?


Nie, my musimy kłamać. Jakby tak walić prosto z mostu, to by się mogło rozsypać społeczeństwo po prostu. Freud próbował walnąć tak w człowieka, że jest zwierzęciem kierowanym przez popęd seksualny, to przylecieli do niego i krzyczeli: „nie publikuj tego, bo się społeczeństwo rozpadnie!” Robili wszystko, żeby tego, k*rwa, Freuda rozbić na drobniejsze części, bo siła jego badań mogłoby doprowadzić do rozpadu. Oczywiście, trzeba kłamać, prawdę dozować stopniowo, bo prawda podana na surowo może zabić.


To chyba puenta naszej rozmowy.


Mam jeszcze jedną puentę, może nawet lepszą: mogłem iść drogą Krawczyka, mogłem iść drogą Rynkowskiego, mogłem iść, właściwie już nawet szedłem tą drogą – Połomskiego. Ale – jak widać – jest inaczej.



Homo Twist - „Spider”

Premiera: 26.04.2024

Wydawca: Fluxus Records

Dystrybucja: Mystic Production



Sąd podjął decyzję w sprawie immunitetu sędziego Tomasza Szmydta [WIDEO]

9 maj, 2024 - 12:21

– Naczelny Sąd Administracyjny - Sąd Dyscyplinarny pierwszej instancji po rozpoznaniu wniosku Prokuratury Krajowej z 8 maja o wydanie uchwały zezwalającej na pociągnięcie sędziego WSA w Warszawie do odpowiedzialności karnej podjął uchwałę zezwalającą na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Szmydta, zezwolił na jego zatrzymanie i na zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztowania oraz zawiesił z urzędu wskazanego sędziego w czynnościach służbowych – poinformował rzecznik prasowy NSA sędzia Sylwester Marciniak. Jak dodał, formalnie uchwała ta jest nieprawomocna.


„Podstawa do wydania listu gończego”


W czwartek w rozmowie z dziennikarzami minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar przypomniał, że Prokuratura Krajowa złożyła w środę wniosek do sądu dyscyplinarnego NSA o zgodę na uchylenie immunitetu sędziego Tomasza Szmydta, a także zgodę na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie pod zarzutem szpiegostwa.


– Oczywiście, jeśli chodzi o to zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie, nikt się nie spodziewa, że teraz polskie służby będą cokolwiek robiły na terytorium Białorusi, ale chodzi o to, żeby dało to podstawę do wydania późniejszego listu gończego oraz także noty Interpolu, żeby ograniczyć sędziemu różne możliwości poruszania się – poinformował Bodnar.


Prokuratura Krajowa informowała wcześniej w środę, że zostało wszczęte śledztwo w sprawie brania przez Tomasza Szmydta udziału w działalności obcego wywiadu na terenie Polski i Białorusi. Prokuratura zwróciła uwagę, że udzielanie temu wywiadowi informacji mogło wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, tym samym naruszając art. 130 par. 2 Kodeksu karnego.


„Szmydt zasiadał w tych składach”


Minister podkreślając, że śledztwo w tej sprawie prowadzone jest bardzo intensywnie, przypomniał, że wśród spraw, którymi w WSA w Warszawie zajmował się Szmydt, były dotyczące np. odmowy wydania poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych.


– Czyli jeżeli mieliśmy na przykład jakiegoś oficera, który ubiegał się o certyfikat dostępu do informacji ściśle tajnych czy informacji natowskich, i taki oficer dostawał odmowę, to ta odmowa później trafiała do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. A pan Szmydt zasiadał w składach, które orzekały w tych sprawach – wrócił uwagę Bodnar.


Minister odniósł się też do sprawy niekontrolowanego dostępu przez sędziów i prokuratorów do informacji niejawnych. – Obecnie zgodnie z przepisami, jeżeli sędzia czy prokurator uzyskuje ten status, ma z automatu dostęp do informacji niejawnych. Natomiast ta sytuacja pokazuje, że być może należałoby się zastanowić nad wprowadzeniem jakichś ograniczeń w tym zakresie – zaznaczył.


„Nie wylać dziecka z kąpielą”


– Tylko cała sztuka polega na tym, aby nie wylać dziecka z kąpielą. Jak z jednej strony zagwarantować niezawisłość sędziów oraz niezależność sądownictwa, także niezależność prokuratury, a z drugiej strony realizować interes w postaci bezpieczeństwa państwa. Jak przy tym wszystkim wziąć pod uwagę to, że zmieniła się sytuacja geopolityczna, że Polska jest państwem, które jest siłą rzeczy narażone na różnego rodzaju działania obcych wywiadów ze wschodu – dodał Bodnar i wskazał na potrzebę publicznej debaty na ten temat.


Ucieczka na Białoruś


Tomasz Szmydt, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił w poniedziałek w Mińsku władze Białorusi o „opiekę i ochronę”. Jak podał, musiał opuścić Polskę, ponieważ nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie. Mówił o „prześladowaniach i pogróżkach”, których ofiarą padł z powodu swojej „niezależnej postawy politycznej”.



Laboratorium mefedronu działało pełną parą. „Chemicy" wpadli w trakcie produkcji [WIDEO]

9 maj, 2024 - 12:09

Na trop fabryki wpadli kryminalni z Opola, którzy zauważyli, że na lokalnym rynku pojawiła się większa ilość mefedronu. – Zaczęli podejrzewać, że na terenie może działać linia produkcyjna – wyjaśnia nam podkom. Dariusz Świątczak z KWP w Opolu.  


Na początku maja policjanci byli gotowi, żeby wkroczyć na teren wytypowanej, wyglądającej na opuszczoną posesji w powiecie namysłowskim.  


Policyjne wejście


 Do budynku wkroczyli późnym wieczorem zaskakując trzy osoby – dwóch mężczyzn i kobietę – mówi portalowi tvp.info podkom. Dariusz Świątczak z KWP w Opolu. Okazało się, że linia produkcyjna działa na pełnych obrotach.  


Na miejsce wezwano jednostki chemiczne straży pożarnej. Zaraz po ich wyjściu do pracy przystąpili policyjni eksperci z laboratorium kryminalistycznego oraz technicy kryminalistyki, którzy pracowali tam przez całą noc.  

 

Chemikom grozi 20 lat


Okazało się, że kompleks był podzielony na trzy części. – W jednej były chemikalia i substrat, w kolejnym sprzęt służący do mieszania roztworów i wytwarzania mefedronu, w trzecim końcowa faza produkcji i suszenie kryształów narkotyku – wylicza policjant. Przejęto 70 litrów rozpuszczalników, kwasów i zasad, niemal 2 kilogramy substratu jako głównego elementu produkcji narkotyku oraz ponad kilogram gotowego mefedronu o czarnorynkowej wartości niemal 1 000 000 złotych. 


Śledczy oceniają, że fabryka działała od końca 2023 roku i do teraz mogła wyprodukować 10 kilogramów narkotyków wartych pół miliona złotych.  

 

Kobietę przesłuchano w charakterze świadka – ustalił portal tvp.info. Dwaj zatrzymani na miejscu mężczyźni w wieku 32 i 33 lata usłyszeli zarzut wytwarzania narkotyków. Grozi im do 20 lat więzienia. 



Mężczyzna zgłosił się na SOR. Zmarł na przystanku po wyjściu ze szpitala [WIDEO]

9 maj, 2024 - 11:59

Reporterka TVP Info Ilona Małek była w czwartek przed szpitalem MSWiA w Rzeszowie. Jak relacjonuje, na tę chwilę wiadomo na pewno, że 29 kwietnia do placówki trafił 30-letni mężczyzna, który uskarżał się na problemy kardiologiczne. 


– Został przyjęty, zostały wykonane badania. Trwały około kilku godzin, a po ich wykonaniu mężczyzna wyszedł ze szpitala i poszedł na ten przystanek, który widać za moimi plecami – dodaje Małek. 


Świadek zdarzenia, który w poniedziałek obserwował wszystko na własne oczy, mówił w rozmowie z reporterką TVP Info, że przechodząc obok przystanku, zobaczył leżącego na chodniku twarzą do ziemi mężczyznę. Od razu pobiegł do szpitala położonego zaledwie kilka metrów od miejsca, w którym się znajdowali, i poprosił o pomoc. 


Niestety, mimo reanimacji na pomoc było już zbyt późno. Życia 30-latka nie udało się uratować.



Europę zalewa fałszywe kakao

9 maj, 2024 - 11:58

Popyt na kakao na całym świecie gwałtownie rośnie od końca ubiegłego roku, windując ceny ziarna i czekolady. Jednak zanim ziarna te zostaną przekształcone w czekoladę, przechodzą długą drogę od słabo opłacanych rolników, przez pośredników, hurtowników po detalistów.


Sektor ten przez długi czas był nieprzejrzysty, co miało jedną poważną konsekwencję – tysiące hektarów lasów zostało wyciętych, aby zrobić miejsce dla plantacji kakao. A wycinanie drzew pod jego uprawę jest niezgodne z przyjętym przez UE w 2023 roku rozporządzeniem o przeciwdziałaniu wylesianiu, które w znacznym stopniu dotknęło Liberię.


Wylesianie


Inicjatywa na rzecz Rozwoju Społeczności i Ochrony Lasów (IDEF), organizacja pozarządowa z Wybrzeża Kości Słoniowej, chce wprowadzenia przejrzystych systemów identyfikacji pochodzenia ziaren kakao, przypominając, że obecne zostały stworzone przez firmy produkujące czekoladę i są przez nie kontrolowane. Przedstawiciel IDEF Bakary Traore twierdzi, że są one nie tylko nieprzejrzyste, ale także szkodliwe.


– Przemysł kakaowy zobowiązał się do zaprzestania wylesiania, ale (rezultaty) naszego dochodzenia pokazują, że nadal tak się nie dzieje. Rozporządzenie UE w sprawie wylesiania stanowi historyczną okazję, aby w końcu dotrzymać tego zobowiązania – powiedział Traore.


Rozporządzenie UE w sprawie wylesiania, przyjęte w czerwcu 2023 roku, ma na celu zniechęcenie do importu produktów z wylesionych i zdegradowanych gruntów. Prawo, które wejdzie w życie w grudniu 2024 roku, czyni nielegalnym import i sprzedaż ziaren kakaowych zebranych po 2020 roku z terenów wylesionych w celu utworzenia plantacji.


Ubóstwo producentów


– Wiele firm twierdzi, że działa na rzecz zrównoważonego rozwoju kakao, ale nasze dochodzenie dowodzi, że rzeczywistość na miejscu bardzo różni się od tej, którą pokazują duże kampanie PR skierowane do europejskich konsumentów. W rzeczywistości wielkie firmy obawiają się utraty dostępu do taniego kakao. Bardzo dobrze radzą sobie z nieefektywnym systemem, który był używany do tej pory i powoduje jedynie ubóstwo milionów producentów. Tak dalej być nie może – powiedział Traore.


Największym na świecie producentem kakao jest Wybrzeże Kości Słoniowej. W przeciwieństwie do swego sąsiada Liberia jest bardzo skromnym uczestnikiem tego rynku, produkuje jedynie około 10 tys. ton ziarna kakao rocznie. Ale ta produkcja daje pracę około 40 tys. drobnych rolników.



Staw biodrowy z drukarki 3D. Sukces polskich lekarzy [WIDEO]

9 maj, 2024 - 11:33

Technologia druku 3D była początkowo wykorzystywana w onkologii do uzupełniania dużych ubytków w kościach, które powstają po usunięciu nowotworu. Później trafiła do ortopedii. Implant, który stworzyła polska firma współpracująca z lubelskimi specjalistami, dostosowuje się do konkretnego przypadku.


Więcej w artykule na stronie TVP3 Lublin.



Staw biodrowy z drukarki 3D. Sukces polskich lekarzy

9 maj, 2024 - 11:33
Implant z drukarki 3D to teraźniejszość w ortopedii. Po raz pierwszy w kraju taki nowoczesny wszczep stawu biodrowego wykonał zespół lekarzy z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie – informuje TVP3 Lublin.


Rzeszów: 30-latek zmarł przed szpitalem

9 maj, 2024 - 11:26
Rzecznik Praw Pacjenta i Prokuratura Rejonowa w Rzeszowie sprawdzają, czy nie doszło do złamania procedur w związku ze śmiercią 30-letniego mężczyzny, który miał uskarżać się na dolegliwości kardiologiczne. Ostatecznie został odesłany do domu. Zmarł zaraz po wyjściu ze szpitala na przystanku autobusowym.


Laboratorium mefedronu działało pełną parą

9 maj, 2024 - 11:18
Przez ponad cztery miesiące wyprodukowali 10 kg narkotyku. Kiedy policjanci weszli do laboratorium linia produkcyjna szła pełną parą. Na miejscu zatrzymali chemików odpowiedzialnych za organizację procederu – dowiedział się portal tvp.info.


„Terroryści”. Ambasadora Rosji na cmentarzu w Warszawie „przywitał” protest [WIDEO]

9 maj, 2024 - 11:08

W czwartek Rosja świętuje zwycięstwo nad III Rzeszą w II wojnie światowej. W Moskwie odbyła się parada, podczas której Władimir Putin oskarżył Zachód o „zniekształcanie prawdy historycznej” i ponownie zagroził użyciem broni jądrowej.


Natomiast ambasada Rosji życzyła Polakom, za pośrednictwem mediów społecznościowych, „Szczęśliwego Wielkiego Dnia Zwycięstwa”.


Andriejewa na cmentarzu „przywitały” kobiety, najprawdopodobniej Ukrainki, które krzyczały „terroryści”. 




Bunkry, rowy i okopy na granicy z Białorusią oraz Rosją. Szef MON potwierdza

9 maj, 2024 - 11:01

Szef MON był w czwartek gościem Radia Zet, gdzie mówił między innymi o umocnieniach na granicy. – Już to robimy de facto – powiedział. – Naprawiamy i wzmacniamy zaporę, jest zgrupowanie wojskowe na Podlasiu, w woj. lubelskim, mazowieckim, warmińsko-mazurskim obecność wojska, obecność wojska sojuszniczego – wyliczał i zapewnił, że jest „całościowe działanie wzmacniające”.  


Zapytany czy ma w domu plecak ewakuacyjny Kosiniak-Kamysz wyjaśnił, że kiedy jechał na Ukrainę pierwszy raz po wybuchu wojny, to wówczas przygotował sobie taki plecak. – On jest do dziś spakowany – zapewnił polityk. Jak podkreślił, nie chodzi o to, by dziś kogoś straszyć, ale...  


Szef MON promował też program „Edukacja z wojskiem”. – Trzy tysiące szkół już jest w tym programie, a w przyszłym roku będą wszystkie szkoły, by przygotowywać dzieciaki: gdzie jest zbiórka, alarm, gdzie zadzwonić, jak się zachować – mówi Kosiniak-Kamysz.  


 Minister zaprosił jednocześnie wszystkich na przeszkolenia wojskowe i przystąpienie do „aktywnej rezerwy”. 



Pierwsza pula biletów na festiwal w Opolu wyprzedana!

9 maj, 2024 - 10:43

Festiwal w Opolu jest jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych w kraju i od lat cieszy się ogromną popularnością wśród widzów. To przegląd największych osiągnięć muzycznych rodzimych artystów, prezentacja utworów premierowych (podczas koncertu „Premiery”), konkurs debiutów estradowych (koncert „Debiuty - Niemen symfonicznie”) oraz wyjątkowe koncerty dodatkowe.


W tym roku bilety na koncerty w piątek, 31 maja i niedzielę, 2 czerwca kosztują 120 zł za jeden dzień, a na sobotę, 1 czerwca – kiedy w programie festiwalu zaplanowano koncert „SuperJedynki” i „Kabareton” – 150 zł. Bilety można kupić na stronie www.bilety.tvp.pl, lub bezpośrednio w kasach amfiteatru w Opolu.




Sikorski odwołuje Rachonia. Pełnił ważną funkcję w Waszyngtonie

9 maj, 2024 - 10:31

Rachoń jest jedną z najważniejszych osób w polskiej ambasadzie w USA. To brat Michała Rachonia, byłego dziennikarza Telewizji Polskiej.


„Nikodem Rachoń do tej pory był attaché prasowym polskiej ambasady w Waszyngtonie - radcą, kierownikiem referatu komunikacji ambasady w stolicy USA. Mimo braku doświadczenia dyplomatycznego, jego faktyczna rola była jednak znacznie większa. Często reprezentował placówkę na oficjalnych uroczystościach, nawet z udziałem prezydenta Joe Bidena, zastępując ambasadora Marka Magierowskiego” – czytamy na RMF FM. 


Według pracowników ambasady, za poprzedniej władzy Nikodem Rachoń był nietykalny (ze względu na wpływy brata). Dziennikarze RMF FM ustalili, że Nikodem Rachoń – choć formalnie ma wrócić do Polski dopiero w połowie czerwca – już teraz został na polecenie Radosława Sikorskiego odsunięty od obowiązków.


Rachoń był trzymany z dala od marcowej wizyty prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska w Waszyngtonie. To był pierwszy sygnał, że jego kariera w MSZ kończy się – przekazała RMF FM osoba pracująca w MSZ w Warszawie.



Jest wniosek o Trybunał Stanu dla szefa KRRiT Macieja Świrskiego

9 maj, 2024 - 10:29
Do Sejmu wpłynął wniosek o Trybunał Stanu wobec szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Macieja Świrskiego. Poinformował o tym minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz.


Rekonstrukcja rządu. Kancelaria Prezydenta podała termin zaprzysiężenia

9 maj, 2024 - 10:20

Premier Donald Tusk zapowiedział, że w piątek 10 maja przyjmie rezygnację czterech ministrów i ogłosi nazwiska ich następców. Rekonstrukcja rządu wiąże się z tym, że niektórzy obecni ministrowie wystartują w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w Polsce 9 czerwca.


– W poniedziałek 13 maja o godzinie 10.30 odbędzie się uroczystość, podczas której prezydent Andrzej Duda dokona zmian w składzie Rady Ministrów. (Prezydent) zaprasza premiera Donalda Tuska oraz Radę Ministrów na poniedziałek do Pałacu Prezydenckiego – powiedział w czwartek prezydencki minister Wojciech Kolarski.


Kolarski zaznaczył, że do tej pory żaden oficjalny wniosek ws. dokonania zmian w składzie RM nie wpłynął do kancelarii prezydenta. – Do tej pory informacja o potrzebie dokonania rekonstrukcji była tylko informacją medialną – powiedział, dodając, że ma nadzieję, iż odpowiednie wnioski jeszcze w czwartek trafią do KPRP.


Z rządu do PE


Obecny szef MAP Borys Budka jest „jedynką" listy KO w okręgu śląskim, szef MSWiA Marcin Kierwiński otwiera listę KO w okręgu obejmującym Warszawę i osiem powiatów okołowarszawskich.


Bartłomiej Sienkiewicz startuje z pierwszego miejsca w okręgu obejmującym województwa małopolskie i świętokrzyskie – zaraz po zatwierdzeniu przez Radę Krajową PO list kandydatów do PE Sienkiewicz poinformował, że złożył na ręce szefa rządu rezygnację z funkcji ministra kultury i dziedzictwa narodowego.


W wyborach do europarlamentu stertuje też minister rozwoju i technologii Krzysztof Hetman (PSL), który znalazł się na liście Trzeciej Drogi w okręgu obejmującym Wielkopolskę.



Myrcha o Piebiaku i Szmydcie

9 maj, 2024 - 10:19


Jest wniosek o Trybunał Stanu dla szefa KRRiT Macieja Świrskiego [WIDEO]

9 maj, 2024 - 10:19

Zarzuty wobec przewodniczącego KRRiT „sprowadzają się do trzech kwestii podstawowych” – poinformował Bartłomiej Sienkiewicz podczas czwartkowej konferencji prasowej.


– Pierwsza kwestia to absolutne łamanie prawa ustaw przy niewypłacaniu środków należnych mediom publicznym. Nie do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i nie do pana Świrskiego należy ocena, kto rządzi czy nie rządzi w mediach publicznych. Ma dawać pieniądze na media publiczne. Tego nie robi, to jest złamanie ustawy – powiedział minister kultury i dziedzictwa narodowego.


– Druga sprawa to polityka pana Świrskiego wobec mediów niepaństwowych, prywatnych, które były traktowane przez PiS jako wrogie – dodał, przypominając o karach, jakie KRRiT nakładała na TVN i TOK FM. Działania te ocenił jako „rażące naruszenie bezstronności i przekroczenie procedur”. Jako trzeci zarzut wobec Świrskiego wymienił „zaniechanie czynności statystycznych”, do których – dodał – przewodniczący KRRiT był zobowiązany.



„Talib PiS-u”


Dodał, że obecnie trwa zbieranie podpisów, a „wniosek będzie procedowany w Sejmie”. – Faktyczne uzasadnienie, przygotowane już pod Trybunał Stanu, to 50-stronicowy akt oskarżenia. Świrski nigdy nie ukrywał i mówił o sobie, że jest talibem PiS-u – podkreślił szef resortu kultury.



Myrcha oskarża PiS. „Szmydt jest państwa wyrzutem sumienia” [WIDEO]

9 maj, 2024 - 10:18

– Cały dynamiczny rozwój jego kariery odbywał się całkowicie pod parasolem polityków PiS – stwierdził Mrycha.


Zdaniem posła PiS, byłego wiceszefa MS Michała Wójcika, „Myrcha dokonuje ogromnej manipulacji”. W czwartek w Sejmie posłowie KO, m.in. Kamila Gasiuk-Pihowicz, pytali resort sprawiedliwości o sprawę ucieczki sędziego Tomasza Szmydta do Białorusi. – Moim zdaniem w tej sprawie powinna zostać powołana komisja śledcza, która wyjaśni tę sprawę do cna. Trzeba wyjaśnić wszystkie powiązania tego człowieka z politykami i ludźmi, którzy w tym momencie są w neoKRS – mówiła posłanka.


Odpowiedzi w imieniu resortu udzielił wiceszef MS Arkadiusz Myrcha, który przekonywał, że do sprawy należy podejść z najwyższą powagą. Jego zdaniem, Szmydt, w krótkim okresie, zrobił zawrotną karierę w polskim wymiarze sprawiedliwości, „dzięki wsparciu i zaangażowaniu polityków PiS”. – Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Nie w oparciu o jakieś swoje wewnętrzne przeczucia, tylko w oparciu o fakty i dokumenty zgromadzone w tej sprawie – zaznaczył.


Dodał, że kariera Szmydta „do pewnego momentu rozwijała się w sposób całkowicie normalny, do 2017 roku”. Jak ocenił, to wówczas nastąpił pewien moment zwrotny i ta kariera zaczęła gwałtownie przyspieszać. Przedstawił też ścieżkę kariery sędziego Szmydta.


– Anonimowemu delegowanemu sędziemu powierza się kierownicze funkcje w departamencie; bardzo niepokojące zjawisko. Ale to był tylko początek – powiedział Myrcha. Dodał, że po kilku miesiącach, po powierzeniu mu funkcji naczelnika, do Departamentu Kadr w MS wpłynęło pismo z Departamentu Nadzoru Administracyjnego, które „realizuje polecenie pana (byłego wiceszefa MS Łukasza) Piebiaka o pilnym przygotowaniu dokumentacji na przedłużenie panu sędziemu delegacji do ministerstwa sprawiedliwości”.


Myrcha dodał, że w piśmie padło stwierdzenie „proszę o potraktowanie sprawy jako pilnej”, tymczasem Piebiak obecnie twierdzi, że „nie przyjmował Szmydta do resortu i że nie miał z nim nic wspólnego”.


Niejasne okoliczności awansu Szmydta


Wiceszef MS dodał, że na tym nie skończyło się zaangażowanie Piebiaka w rozwój kariery Szmydta. Myrcha, powołując się na medialne doniesienia, mówił, że„ w bardzo takich tajemniczych okolicznościach” doszło do objęcia przez Szmydta funkcji dyrektora biura prawnego w KRS. Dodał, że zostały ujawnione nagrania, w których ówczesny przewodniczący KRS mówił wprost, że to Piebiak rekomendował Szmydta do pracy w KRS.



Polityk przedstawił też notatkę Piebiaka, odnalezioną w dokumentach. – Proszę pilnie przygotować dokumenty do delegowania sędziego Szmydta do biura Krajowej Rady Sądownictwa – odczytał ją Myrcha.


– Wszystko, co było związane z panem sędzią Tomaszem Szmydtem, miało charakter pilności. Wszystko. Pod wszystkim podpisywał się dotychczas pan wiceminister Piebiak – podkreślił Myrcha.


Jak dodał, dzisiaj Piebiak zasłania się niepamięcią, i mamy do czynienia z „syndromem wyparcia”, tymczasem dokumenty świadczą o czym innym.


Krótka pamięć polityków


Myrcha zastrzegł, że również inni politycy „zasłaniają się niepamięcią”, choć dokumenty temu zaprzeczają. Wymienił w tym kontekście b. wiceministra sprawiedliwości Michała Wójcika. – Albo ówczesny wiceminister nie wie, komu udziela upoważnień do dostępu do informacji niejawnych, albo dzisiaj próbuje wprowadzić Polki i Polaków w błąd, wiedząc doskonale, że to dzięki ich zaangażowaniu sędzia Tomasz Szmydt mógł w sposób absolutnie bez skrępowania rozwijać swoje wpływy w polskim wymiarze sprawiedliwości – ocenił.


Myrcha wymienił też byłego szefa MS Zbigniewa Ziobrę, który podpisał się w 2018 r. pod powołaniem zespołu ds. czynności dyscyplinarnych sędziów, w którym zasiadał m.in. Szmydt. Wiceszef MS ocenił, że Szmydtowi zostały stworzone wszelkie warunki do tego, żeby mieć dostęp do materiałów dotyczących sędziów, asesorów sądowych i aby był „uwiarygodniony całkowicie w polskim wymiarze sprawiedliwości, w randze wysokich funkcji w MS”.


– Sędzia Szmydt jest dokładnie państwa wyrzutem sumienia. Pytanie tylko, czy to było z czyjejś niewiedzy, zaniechania, czy to było działanie wręcz w pełni świadome, aby temu człowiekowi pozwolić tak się rozkręcić w polskim wymiarze sprawiedliwości – powiedział Myrcha.


Podsumowując, wiceminister ocenił, że „cały dynamiczny rozwój kariery Tomasza Szmydta od 2018 roku odbywał się całkowicie pod parasolem polityków PiS”. – Co więcej, za pełną ich aprobatą i za pełnym ich wstawiennictwem. Z tych wszystkich działań, będą na pewno panowie rozliczeni. Dzisiaj żadne wypieranie, zasłanianie się niepamięcią nie wymaże haniebnych działań związanych z sędzią Szmydtem – podkreślił Myrcha.


Wójcik pytany w TVN24 o wypowiedź wiceszefa MS stwierdził, że Myrcha „dokonuje ogromnej manipulacji”; przekonywał, że nie zna Szmydta. – Czy miałem coś wspólnego z nim? Jeżeli jakiś dokument rzeczywiście podpisałem, to był to jeden z dziesiątek tysięcy dokumentów, które podpisywałem w ciągu tych pięciu lat – zaznaczył.


Na uwagę, że może za słabo analizował te dokumenty, Wójcik stwierdził że „jeżeli mamy do czynienia z sędzią, to jeżeli taki dokument jest podpisywany, to jest to czynność czysto automatyczna, dlatego że to jest sędzia, a politykowi nie wolno weryfikować sędziego. Przecież to jest oczywiste”.


Wójcik do sprawy odniósł się też w mediach społecznościowych. – Minister Myrcha wie, że nie wolno sprawdzać sędziów w resorcie sprawiedliwości, a dokument o dopuszczeniu do informacji zastrzeżonych, jest w tym przypadku czynnością jedynie techniczną. Manipuluje opinią publiczną. Niech się wytłumaczy z zaproszenia pana Szmydta do parlamentu! – napisał Wójcik na platformie X.


Tomasz Szmydt, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił w poniedziałek w Mińsku władze Białorusi o „opiekę i ochronę”. Jak podał, musiał opuścić Polskę, ponieważ nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie. Mówił o prześladowaniach i pogróżkach, których ofiarą jakoby padł z powodu swojej „niezależnej postawy politycznej”.



Wyłudzali dotacje i prali brudne pieniądze. Straty liczone w setkach milionów [WIDEO]

9 maj, 2024 - 10:05

Według śledczych proceder rozpoczął się w czerwcu 2016 roku, od pięciu niepublicznych szkół z Łodzi. Z czasem śledztwo połączono z kolejnymi sprawami z całej Polski. Za każdym razem chodziło o to samo – wyłudzenie dotacji dla placówki szkolnej.  


Grupa działała pod przewodnictwem 51-letniego mężczyzny. Chodziło o pozyskanie dotacji na cały rok w oparciu o wnioski zawierające planowaną liczbę uczniów.  


W comiesięcznych raportach członkowie grupy, jako uczniów – wykazywali między innymi osoby zmarłe lub przebywające na stałe poza granicami Polski lub uczniów innych szkół niepublicznych, a nawet osoby, które złożyły podania o przyjęcie , jednak nauki nie podjęły.  


Akcja w całej Polsce


Do skoordynowanej akcji na terenie całego kraju policjanci przystąpili 7 maja 2024 roku. Oprócz funkcjonariuszy z Łodzi brali w niej udział mundurowi z KGP, KSP, KRP Warszawa I, KWP Kraków, KWP Poznań, KWP Gdańsk, KWP Katowice, KWP Białystok, KMP Koszalin, KMP Częstochowa. 




140 policjantów wkroczyło jednocześnie do 60 lokalizacji na terenie województwa łódzkiego, mazowieckiego, śląskiego, pomorskiego oraz podlaskiego i zatrzymali 25 osób w wieku 22 – 66 lat (17 kobiet i 8 mężczyzn), w tym osobę kierującą grupą.


– Członkowie grupy działali według przydzielonych im ról. Byli odpowiedzialni m.in. za werbowanie tzw. słupów, jako prezesów zarządu poszczególnych spółek prowadzących szkoły niepubliczne, a także osoby, które swoim zachowaniem ułatwiały członkom grupy dokonywanie zarzucanych oszustw. Usłyszeli zarzuty dotyczące wyłudzeń dotacji, poświadczenia nieprawdy, a także prania brudnych pieniędzy. Niektórym grozi nawet do 25 lat pozbawienia wolności – mówi podkom. Adam Dembiński.  



Niemieccy islamiści domagają się kalifatu. Znów będą protestować

9 maj, 2024 - 09:56

Muslim Interaktiv jest sklasyfikowana przez władze niemieckie jako grupa ekstremistyczna. Podczas ostatniej manifestacji nawoływano m.in. do wprowadzenia w Niemczech kalifatu. Władze ostrzegły islamistyczną grupę, że nie będą tolerowane nawoływanie do przemocy lub komentarze odmawiające Izraelowi prawa do istnienia.


Szef policji w Hamburgu Falk Schnabel przyznał, że policja intensywnie badała możliwości całkowitego zakazu demonstracji i przejrzała materiał filmowy z poprzedniej, która miała miejsce 27 kwietnia. Ale – jak mówił – podobnie jak wtedy, i tym razem policja nie znalazła solidnych podstaw do zakazania tego zgromadzenia. Odpowiedź ekspertów była taka, że „zakazu nie da się legalnie wyegzekwować” – wyjaśnił.


Pod koniec kwietnia zgromadzenie zorganizowane przez muzułmanów z Muslim Interaktiv około 1000 demonstrantów zaatakowało państwo niemieckie za rzekomą islamofobiczną politykę i za relacje w niezależnych od władz mediach.