Firma Green Pack istnieje na rynku gospodarczym od 1990 roku, specjalizuje się w produkcji toreb papierowych, dystrybucji i promocji opakowań i artykułów jednorazowego użytku. Opierając się na doświadczeniu rynkowym, firma Green Pack rozwija i utrwala w świadomości użytkowników opakowań,że mogą one być nie tylko funkcjonalne i nowoczesne,ale i przyjazne środowisku.

Autoryzowany Dealer Ford. Frank-Cars Autoryzowany Dealer Forda, Częstochowa, ul. Jagiellońska 147, tel. 34 365 05 75

TVP Info

Subskrybuje zawartość TVP.Info
TVP.Info
Zaktualizowano: 14 min. 8 sek. temu

Stopy procentowe. Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała

9 maj, 2024 - 14:40

Główna stopa procentowa NBP wynosi 5,75. To już ósmy miesiąc, gdy poziom stóp procentowych się utrzymał. Według Analiz Pekao, taki stan może utrzymać się do końca roku.



Decyzję skomentował Mariusz Zielonka, ekonomisty Konfederacji Lewiatan. Według eksperta, „obecny rząd, podobnie jak poprzedni, robi bardzo dużo, aby utrzymać poziom stóp procentowych jeszcze przez najbliższy rok”. – Dzisiejsza decyzja RPP, pozostawiająca główną stopę procentową na niezmienionym poziomie, nie jest zaskoczeniem – stwierdził Zielonka


Ekonomista przekonuje, że „na brak decyzji RPP o zmianie stóp procentowych wpływ mają utrzymanie części działań z tarczy antyinflacyjnej oraz kontynuacja wakacji kredytowych”. – Te decyzje należy ocenić negatywnie patrząc na budżet państwa oraz zapowiedź ministra finansów o braku jego nowelizacji w tym roku. Mają one przekonać wyborców o równie prospołecznym nastawieniu obecnego rządu, jak rządu PiS – podkreślił ekspert.


Zielonka wskazał także na fakt powiązania polskiego rynku z gospodarką zachodnią. Jego zdaniem „ostatnim powodem, który będzie decydował, żeby nie luzować polityki monetarnej są decyzje podejmowane przez inne banki centralne w Europie czy w Stanach Zjednoczonych”. – Jeśli RPP wykona jakikolwiek ruch dotyczący stóp procentowych to będzie on pokłosiem luzowania polityki w strefie euro i w USA – zaznaczył specjalista.


Rada Polityki Pieniężnej argumentuje swoją decyzję tym, że „pomimo obserwowanego ożywienia gospodarczego, presja popytowa i kosztowa w polskiej gospodarce pozostają niskie, co w warunkach osłabionej koniunktury i spadku presji inflacyjnej za granicą oddziałuje w kierunku niższej krajowej inflacji”.– W efekcie oczekuje się, że w II kw. 2024 r. roczna dynamika CPI będzie kształtowała się na poziomie zgodnym z celem inflacyjnym NBP. Towarzyszyć temu będzie niższa niż w poprzednich kwartałach inflacja po wyłączeniu cen żywności i energii, choć – wobec podwyższonej dynamiki cen usług – pozostanie ona wyższa niż inflacja CPI– wyjaśnia instytucja.


– W tych warunkach Rada postanowiła utrzymać stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Rada ocenia, że obecny poziom stóp procentowych NBP sprzyja realizacji celu inflacyjnego w średnim okresie. Dalsze decyzje Rady będą zależne od napływających informacji dotyczących perspektyw inflacji i aktywności gospodarczej – podsumowuje RPP w komunikacie.


Jak wypadamy w porównaniu naszych sąsiadów? Polski Instytut Ekonomiczny wskazuje, że w Polsce są niższe stopy procentowe, niż na Węgrzech (8,25 proc.) i Rumunii (7 proc.). Jednak wyższe, niż w Czechach 5,25 proc.







Taksówkarze kontra Uber, czyli walka o byt

9 maj, 2024 - 14:36

Największy protest prowadzony jest na Avenida da Liberdade, głównej arterii śródmieścia portugalskiej stolicy, gdzie z powodu blokady doszło do chaosu komunikacyjnego. Według szacunków, organizatorów lizbońskiej manifestacji do czwartkowego popołudnia ulicę zablokowało ponad 350 samochodów pracujących dla tanich platform taksówkarskich, takich jak Uber i Bolt.


Przed południem podobną manifestację zorganizowano w centrum Porto. Główny protest odbywa się tam pod budynkiem ratusza, do którego drogi dojazdowe zostały tymczasowo zablokowane.


Czego domagają się protestujący? Głównym postulatem demonstrantów jest ograniczenie przez portugalskie władze liczby wydawanych pozwoleń na świadczenie usług taksówkarskich dla platform takich jak Uber. Wśród żądań manifestantów jest też ograniczenie przez platformy taksówkarskie pobieranych od kierowców prowizji z 25 proc. do 15 proc.


Reprezentujący protestujących Victor Soares wyjaśnił, że uczestnicy blokad domagają się od władz Portugalii szybkiego uregulowania sytuacji w sektorze tanich przejazdów, gdyż „ich pracownicy wykonują swoją aktywność na granicy opłacalności”.


Londyńscy taksówkarze pozywają Ubera


Tydzień temu londyńscy taksówkarze złożyli pozew przeciw Uberowi. Ponad 10,5 tys. londyńskich taksówkarzy wniosło w czwartek pozew zbiorowy przeciwko amerykańskiej firmie oskarżając ją o złamanie zasad rezerwacji taksówek i celowe wprowadzanie władz miejskich w błąd w celu uzyskania licencji. Taksówkarze domagają się 250 mln funtów odszkodowania.


Każdy z 10,5 tys. kierowców taksówek potencjalnie kwalifikuje się do odszkodowania w wysokości do 25 tys. funtów – poinformowała firma RGL Management, która w ich imieniu złożyła pozew. Firma podkreśliła, że „wszyscy londyńscy taksówkarze, którzy pracowali w pełnym lub niepełnym wymiarze godzin w okresie od czerwca 2012 r. do połowy marca 2018 r., w tym ci, którzy od tego czasu przeszli na emeryturę, mogą dołączyć do pozwu”.


Na początku tego roku, sprzeciw wobec jednej z firm przewozowych (Bolt) wyrazili także polscy taksówkarze, m.in. z Ostrowca Świętokrzyskiego. Reakcja kierowców pojawiła się po tym, jak firma ogłosiła rozpoczęcie działalności ich mieście, zapowiadając 50 procentowe zniżki na pierwsze pięć przejazdów. Taksówkarze apelowali od urzędu miasta o nieudzielanie nowych zezwoleń dotyczących działalności opartej na „przewozie osób” – czytamy w „Gazecie Ostrowieckiej” .




„Sędzia Szmydt to cenny nabytek dla wywiadu białoruskiego czy rosyjskiego” [WIDEO]

9 maj, 2024 - 14:16

– Z całą pewnością dla wywiadu białoruskiego czy rosyjskiego, bo możliwe jest działanie dla obu tych służb, to bardzo ceny nabytek, ponieważ miał on dopuszczenie do informacji specjalnych – powiedział były minister. 


Ocenił, że służby nie wiedziały o powiązaniach sędziego, natomiast „był to z pewnością tak zwany swój człowiek”, a „nad tego typu osobami roztaczano parasol ochronny” i nie badano skrupulatnie ich poczynań.


– Nieprzypadkowo premier Tusk powiedział, że będą weryfikowane wpływy rosyjskie i białoruskie w okresie ostatnich ośmiu lat. Wiele było tego typu decyzji, co do których można było mieć wątpliwości, czy one nie służą interesom białoruskim, interesom rosyjskim. Szkoda, że w tym ośmioletnim okresie służby nie były tym zainteresowane – mówił Zbigniew Ćwiąkalski.


CZYTAJ TAKŻE: Sędzia zbiegł na Białoruś. Wiceszef MSWiA o możliwym liście gończym [WIDEO]


Tomasz Szmydt, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił w poniedziałek w Mińsku władze Białorusi o „opiekę i ochronę”. Jak podał, musiał opuścić Polskę, ponieważ nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie. Mówił o „prześladowaniach i pogróżkach”, których ofiarą padł z powodu swojej „niezależnej postawy politycznej”.


W czwartek Naczelny Sąd Administracyjny podjął uchwałę o uchyleniu mu immunitetu sędziego i wyraził zgodę na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie pod zarzutem szpiegostwa.



Ćwiąkalski o sprawie sędziego Szmydta. „Z czymś takim się nie spotkałem”

9 maj, 2024 - 14:16
To, że się szpiedzy ujawniają gdzieś za granicą, to nie jest rzecz taka całkiem rzadka, ale że jest to sędzia, to dla mnie to była informacja szokująca – powiedział w rozmowie z TVP Info prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości i były Prokurator Generalny. – Do tej pory się z czymś takim nie spotkałem – dodał.


Rolnicy okupują Sejm. Żądają spotkania z premierem ws. „Zielonego Ładu” [WIDEO]

9 maj, 2024 - 14:07

– Przyjechaliśmy tutaj. I dzisiaj chcielibyśmy zaprotestować przeciwko „Zielonemu Ładowi”, przeciwko otwarciu granicy na produkty płynące do kraju z Ukrainy. Chcielibyśmy, aby w końcu ktoś potraktował nas rolników bardzo poważnie – powiedział dziennikarzom przedstawiciel rolników.


Dodał, że „rolnicy nie opuszczą Sejmu, dopóki nie spotka się z nimi premier”. Zapowiedzieli, że „w Sejmie będą się zmieniać z przedstawicielami innych związków rolniczych”. – Nie opuścimy tego Sejmu, aż do momentu, kiedy pan Donald Tusk się z nami spotka. Chcielibyśmy zostać tutaj. Chcielibyśmy prosić pana marszałka (Szymona) Hołownię o to, aby umożliwił nam pozostanie tutaj i w legalny sposób protestować. Bronić swojej racji, bronić swojego rolnictwa – mówił.


– Nie jesteśmy tutaj żadnymi bandytami, nie jesteśmy łobuzami. Chcemy w kulturalny sposób zaprotestować, zamanifestować swoje problemy, jakie mamy w rolnictwie – dodał przedstawiciel protestujących.


Podkreślił, że „nie chcą upolityczniać swojego protestu, prośbę o zaproszenie wysłali do posłów wszystkich klubów”. Do Sejmu weszli na przepustki Konfederacji i PiS.





Zbrodniarze wojenni na trybunie honorowej w Moskwie

9 maj, 2024 - 14:02

Na trybunie honorowej zasiedli m.in. przywódcy państw współpracujących z Rosją w ramach Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym: Białorusi, Kirgistanu, Tadżykistanu, Uzbekistanu i Turkmenistanu.


Premier Armenii Nikoła Paszynian odmówił udziału w tym przedsięwzięciu.


Defiladę wojskową na Placu Czerwonym przyjmował Władimir Putin, który jest ścigany międzynarodowym listem gończym za zbrodnie wojenne. Towarzyszyli mu oficerowie rosyjskiej armii odpowiedzialni za mordowanie ukraińskich cywilów.


CZYTAJ TAKŻE: Defilada wojskowa w Moskwie. Ukraina zaatakowała Rosję dronami [WIDEO]



Można było rozpoznać między innymi starszego porucznika Czałym Czułdum-ooła; to jego oddział w marcu 2022 roku więził 360 mieszkańców wsi Jagodne. Obecni byli również major Borysa Dudko, którego podwładni okupowali Buczę, a także kapitan Siergiej Baczerikow, dowodzący brygadą osłaniającą w sierpniu 2022 roku odwrót rosyjskiej armii.



Weterani przeżyli wojny i obozy. Ostrzału rosyjskich wojsk już nie

9 maj, 2024 - 14:01

97-letni Iwan Łysun z obwodu charkowskiego w maju 2022 roku omal nie zginął i stracił dom, który wybudował jeszcze jego ojciec w rodzinnej wsi Zołocziw. Miesiąc później mężczyzna zmarł z powodu niewydolności serca. Jak pisze portal Ważnych Istorii, nie otrząsnął się od przeżytego stresu. W czasie II wojny światowej Iwan trafił na front w wieku 18 lat i z armią sowiecką doszedł do Niemiec.


Mykoła Hołub jako dziecko przeżył Wielki Głód, a w czasie II wojny światowej - jak pisze portal - wyzwalał od niemieckich najeźdźców południe Ukrainy i Mołdawię. W czerwcu 2022 r. musiał uciekać z domu, wcześniej przez kilka miesięcy żył pod rosyjskimi ostrzałami. Ma 99 lat.


97-letni Hryhorij Waksman odmówił rodzinie wyjazdu z Charkowa pomimo tego, że miasto ciągle jest ostrzeliwane przez Rosjan.


Jeszcze jeden mieszkaniec Charkowa, 96-letni Ołeksandr Metaliczenko, który wyzwalał miasto od Niemców, dzisiaj „modli się”, by ludzie nie ginęli w ostrzałach, a miasto - nie zostało zniszczone. Historie Metaliczenki i innych weteranów Ważnyje Istorii relacjonują za ukraińskimi mediami, m.in. portalem Suspilne.


Mariupol jak Leningrad


Rosyjski portal pisze, że „Mariupol w jakimś sensie powtórzył historię blokady Leningradu”. Miasto przez kilka miesięcy było osaczone przez rosyjską armię, która brutalnie je atakowała, nie zważając na znajdujących się tam cywilów. Dziennikarze ustalili dzięki ukraińskiej Platformie Pamięci Memoriał, że co najmniej cztery Ukrainki, które przeżyły II wojnę światową, nie przeżyły blokady Mariupola.


96-letnia Marija Korotkowa zmarła w mariupolskim schronie, ponieważ brakowało lekarstw. 92-letnia Nina Szewczenko zmarła, jak w budynek, gdzie przebywała, z rodziną uderzył rosyjski pocisk i wybuchł pożar. Wałentyna Sływczenko zginęła w Mariupolu w wieku 88 lat od głodu i chłodu. Jako dziecku udało jej się przeżyć II wojnę światową, chociaż została sama bez matki.


96-letni Borys Romanczenko przeżył Buchenwald i trzy inne niemieckie obozy koncentracyjne. Zginął w Charkowie w marcu 2022 r. od rosyjskiego pocisku. Ocalała z Holokaustu 91-letnia Wanda Objedkowa zmarła w mariupolskiej piwnicy, gdzie ukrywała się przed wojną rozpętaną przez Rosję. Mając 10 lat Objedkowa przeżyła w piwnicach Mariupola niemiecką okupację tego miasta.



Postrzelił nastolatka z wiatrówki. Przed policją schował się... pod kołdrą

9 maj, 2024 - 13:23
24-letni mężczyzna strzelał z wiatrówki na jednej z ulic w Zamościu. Jeden ze śrutów trafił 14-latka w głowę. Chłopak nie odniósł na szczęście poważniejszych obrażeń. Podejrzany schował się przed funkcjonariuszami pod kołdrą. Zastosowano wobec niego dozór policyjny.


CBA zawiadomiło prokuraturę w sprawie byłego szefa biura

9 maj, 2024 - 13:17
25 kwietnia Centralne Biuro Antykorupcyjne zawiadomiło prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłego szefa CBA Andrzeja Stróżnego – poinformował w czwartek rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.


Jest decyzja sądu ws. immunitetu sędziego Tomasza Szmydta

9 maj, 2024 - 13:06
Naczelny Sąd Administracyjny podjął w czwartek uchwałę o uchyleniu immunitetu sędziego Tomasza Szmydta, który zbiegł na Białoruś i jest podejrzany o szpiegostwo.


CBA zawiadomiło prokuraturę w sprawie byłego szefa biura [WIDEO]

9 maj, 2024 - 13:00

Jak wyjaśnił na platformie X Jacek Dobrzyński, podejrzenie przestępstwa polega na przekroczeniu uprawnień na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.  Stróżny kierował biurem w latach 2020-2023.


„Na potrzeby A. Stróżnego ze środków finansowych CBA zakupiono lokal mieszkalny w Warszawie za kwotę 1 255 000 zł" – przekazał. Dodał, że sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.




Informację potwierdził rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Szymon Banna. Poinformował, że zawiadomienie zostało złożone przez szefową CBA Agnieszkę Kwiatkowską-Gurdak. – Obecnie trwają czynności sprawdzające – dodał.



Rząd Tuska zgodził się na nadrzędność prawa unijnego? Sprawdzamy słowa Szydło

9 maj, 2024 - 12:40

„Komisja Europejska poinformowała, że rząd Tuska zgodził się na uznanie całkowitej nadrzędności prawa UE nad polskim” – napisała 7 maja w serwisie X była premier Beata Szydło. „Oznacza to, że pełną kontrolę nad każdym aspektem życia Polaków otrzymują brukselscy urzędnicy. Nic dziwnego, że (Ursula) von der Leyen jest taka zachwycona Tuskiem” – dodała, nawiązując do trwającej wizyty szefowej Komisji Europejskiej w Polsce.



Kilka godzin później Szydło opublikowała kolejny wpis, w którym powtórzyła tę tezę. „Rząd Tuska zgodził się na nadrzędność prawa unijnego nad polskim” – napisała


To manipulacja. W ostatnim czasie polski rząd nie “zgodził się” na żadne reformy mające na celu zmianę relacji z UE. Zasada pierwszeństwa jest podstawową właściwością prawa unijnego. Bez niej działanie tego prawa w odniesieniu do praw krajowych nie mogłoby być efektywne. Na wprowadzenie tej zasady do polskiego porządku prawnego wyrazili zgodę Polacy w referendum akcesyjnym w 2003 roku.


O czym poinformowała Komisja Europejska


6 maja Komisja Europejska ogłosiła, że zakończy procedurę z art. 7. ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej przeciwko Polsce. Zdaniem KE w Polsce nie ma już wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia zasady praworządności w rozumieniu tego artykułu.


– Po raz pierwszy od lat widzimy jasne zobowiązanie Polski do rozwiązania problemów. Widzimy też konkretne kroki mające do tego prowadzić, pierwsze propozycje legislacyjne – powiedział 6 maja na konferencji prasowej rzecznik KE Christian Wigand.


W opublikowanym tego samego dnia KE podkreśliła, że Polska: „uznała pierwszeństwo prawa Unii” oraz „zobowiązała się do wykonania wszystkich wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dotyczących praworządności, w tym niezależności sądów”.


„Uznanie pierwszeństwa prawa Unii” przez polski rząd nastąpiło po latach kwestionowania tej zasady przez poprzednich rządzących.


Spór o praworządność i wyrok Trybunału Konstytucyjnego z października 2021 roku


Spór wokół praworządności w Polsce wybuchł w 2015 roku po wyborze przez Sejm trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego na już obsadzone stanowiska. W opinii większości prawników było to działanie bezprawne. Decyzji bronił jednak ówczesny rząd i politycy Zjednoczonej Prawicy. Sytuacja zaostrzyła się wraz z powołaniem Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym, ocenianej przez wielu prawników za narzędzie kontroli politycznej sędziów.


Kulminacją sporu wokół praworządności było zakwestionowanie przez Trybunał Konstytucyjny 7 października 2021 r. uchwały trzech połączonych izb Sądu Najwyższego z 23 stycznia 2020 r. Trybunał uznał wówczas za niezgodne z konstytucją przepisy Traktatu o UE uprawniające krajowe sądy do kontroli legalności powołania sędziego przez prezydenta oraz uchwały Krajowej Rady Sądownictwa o przedstawieniu prezydentowi kandydatury na urząd sędziego. Komisja Europejska, w dniu wydania orzeczenia przez TK, ogłosiła, że budzi ono „poważne obawy dotyczące prymatu prawa unijnego i autorytetu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej”.


Ekspert: w 2004 r. przyjęliśmy cały dorobek prawny Unii wraz z orzecznictwem TSUE


Prof. dr hab. Artur Nowak-Far z Katedry Integracji i Prawa Europejskiego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie zaznacza, że należy mówić o zasadzie pierwszeństwa prawa unijnego nad krajowym, nie nadrzędności.


– Kiedy mamy do czynienia z sytuacją, która ma znacznie prawne i mamy dwie normy: prawa krajowego i unijnego, to organ krajowy ma obowiązek zastosować najpierw prawo unijne – tłumaczy ekspert. – W pewnym sensie skutkiem tego jest powstanie nadrzędności prawa unijnego. Jest to jednak skutek wtórny a nie jakaś zasada, na jaką teraz ktokolwiek miałby się zgadzać lub nie – dodaje.


Prof. Nowak-Far podkreśla, że na zasadę pierwszeństwa prawa unijnego zgodzili się obywatele uczestniczący w referendum akcesyjnym w 2003 roku. – Bardzo dobrze, że pani premier Szydło wreszcie dowiedziała się o tym fakcie. Z chwilą przystąpienia do UE i ratyfikacji przez Polskę unijnych traktatów, a więc w 2004 r., przyjęliśmy cały dorobek prawny Unii wraz z orzecznictwem TSUE – podkreśla


W rozmowie z portalem tvp.info ekspert SGH zaznacza, że z dorobku prawnego UE już od lat sześćdziesiątych wynika, że prawo krajowe musi ustąpić pierwszeństwa prawu unijnemu wtedy, gdy istnieje jakaś kolizja przepisów. Podkreśla, że przed ratyfikacją unijnych traktatów sprawdzano kwestię zgodności tego rozwiązania z polską Konstytucją. – Stwierdzono, że jest ono w porządku – kwituje Nowak-Far


Zgodnie z artykułem 91. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskie:




Maleńczuk: Mogłem być jak Krzysztof Krawczyk [WYWIAD]

9 maj, 2024 - 12:29

Jan Ptaszyn Wróblewski nie żyje (rozmawiamy we wtorek, 7 maja – przyp.red) . Czy dotarła do Pana ta wiadomość?


Tego nie wiedziałem… (Maciej Maleńczuk chwilę milczy). Zmarł też Jacek Zieliński, mój sąsiad. Mam anegdotę o Skaldach, myślę, że nie będą mieli nic przeciwko. Poprosiłem kiedyś Andrzeja, żeby mi dał akordy do utworu „26 marzenia”: da da da da da da da (Maciej Maleńczuk nuci temat piosenki). Cała kartka! Dostałem zapisaną całą kartkę A4! Mam tę kartkę gdzieś do dziś… No, ale jak ktoś komponuje piosenki, nie wiem, na trzydziestu akordach, to naprawdę znaczy, że coś potrafi. Oni byli niezwykle wykształceni i mieli ogromną wiedzę, w końcu ponad 50 lat razem w jednym zespole…


W przypadku niektórych hitów światowej muzyki to nieustanne zmiany harmoniczne. Motywy pozostają te same, zmieniają się tylko szczegóły…


Pamiętam, jak mnie zaskoczył Leonard Cohen, kiedy zacząłem gdzieś przymierzać się do jego różnych piosenek . Chciałem je po prostu grać na gitarze. Miałem taki okres w życiu, że postanowiłem nauczyć się grać na normalnej gitarze, ponieważ całe życie grałem w stroju przestrojonym, tzw. open - otwartym stroju (strój często wykorzystywany w bluesie - przyp. red.) Ponieważ namnożyło się w pewnym momencie piosenek typu „Dawna dziewczyno” i tak dalej, to chciałem je włożyć do repertuaru. Ale dalej chciałem je grać sam! Dawno już byłem niby gitarzystą, ale de facto na instrumencie musiałem się nauczyć grać niemal od nowa. Między innymi dlatego próbowałem grać Cohena. I powiem Ci, że paroma funtami (w żargonie chwyt gitarowy – przyp. red) Cohen potrafi zaskoczyć. Melodia ładnie się zamyka, ale gdzieś po drodze wsadzony jest jakiś dziwoląg. I on tam jest, choć na początku go nie zauważasz. U Gawlińskiego, w jego gitarze, też są takie dziwolągi.


Rozmawiamy już teraz o naturze piosenki jako takiej. Według mnie to bardzo trudna, jak nie najtrudniejsza forma muzyczna XX wieku.


Jak ktoś chce dobrze komponować przeboje, to niech ABBY słucha. No tak! ABBA miała podejrzanie dobre teksty, byłem zaskoczony, jak zrozumiałem o czym oni śpiewają. Nienawidziłem tego zespołu, jak byłem młody, ponieważ wolałem słuchać Led Zeppelin czy Black Sabbath niż, ku*wa, ABBY! Natomiast później, jak oczywiście otarłem się o dancing, zacząłem inaczej się przyglądać utworom rozrywkowy. Każdy dobry utwór, taki duży przebój, ma jakiś haczyk, nie idzie do końca po takiej normalnej harmonii.


Zawsze tam coś wsadzą takiego, że to się wyróżnia. Nigdy nie wiesz, co o tym decyduje, czasem ktoś pogwizduje, czasem ktoś przytupuje, może to być jakaś głupia przygrywka z keyboardu. To właśnie potrafi zrobić przebój, ale tego nigdy nie wiesz. Ja napisałem mnóstwo piosenek, które w zamierzeniu miały być przebojami, a nie były, na przykład „Noś dobre ciuchy”. To piosenka, która była pisana z myślą o tym, żeby być po prostu wielkim hitem i absolutnie wszystko tam jest tak, jak powinno być, a i tak nie była! Do dziś nie wiem, jak to jest i co tak naprawdę o tym decyduje. Marketing? Na pewno, ale to jest jeszcze pewna tajemnicza sprawa, jeszcze właśnie w harmonii jakiś haczyk.


To skoro już dotykamy tematu pisania wielkich przebojów, wróćmy do powodu naszej rozmowy, czyli reaktywacji Homo Twist i albumu „Spider”, na którym znalazły się największe przeboje grupy, jeżeli tak możemy to określić. W jednym z utworów deklaruje Pan: „Ja jestem Homo Twist mam zadymę we krwi / Dobrze wiedzą o tym ci, którzy w drogę weszli mi / Ja pluję na karierę nie obchodzi mnie zysk”. A jednak – reaktywacja Homo Twist!


No i właśnie to jest najlepszy dowód na to że, nie obchodzi mnie zysk! Ten projekt nigdy go nie przynosił! Być może powinniśmy wyjechać za granicę, pchać się gdzieś na festiwale, niewykluczone. Chociaż w moim wieku i przy moim już jakby statusie społecznym, nie jestem gotowy na tułaczkę absolutnie. No nie, Homo Twist teraz to jest raczej projekt luksusowy, na zasadzie takiej, że nie będziemy grać za pięć groszy. Jak już będziemy, to za dobre pieniądze albo nie będziemy grać wcale. Wydaliśmy płytę, ona jest pięknie wydana, to nas dość dużo kosztowało. Jest to też pomysłowe, do płyty dołączony jest pendrive. Tak to sobie wymyśliliśmy.


Chciałem, żeby to było po mojemu. Absolutnie nas już w tej chwili na to stać, żeby sobie samemu wypuścić płytę i własnymi kanałami ją dystrybuować. Sprzedała się świetnie, ludzie lecą w ogóle jak do miodu, wyprodukowaliśmy kilka tysięcy płyt, na razie zobaczymy. Ale ja staram się tym w ogóle nie interesować. Wyciągnąłeś mnie z próby, bo ja właściwie robię już następny materiał, tamto już dawno zrobione, już tego nawet nie słucham.


Bardzo wiele utworów uratowałem, na przykład „Nobody”, który został schrzaniony za pierwszym podejściem, nie mieliśmy jeszcze takiego sprzętu, na jakim powinien być nagrany! Czy jak „Demony” - takie kawałki potrzebują dobrego, mocnego, wielkiego pieca, żeby wreszcie dostały tę moc jak należy! I mam wrażenie, że te utwory zdecydowanie lepiej teraz brzmią, i to cośmy spieprzyli wtedy, naprawiliśmy teraz.


Rzeczywiście, ta płyta jest bardzo mocna, to mocne brzmienie, na które znaczący wpływ ma też instrument, na którym Pan gra. To gitara barytonowa.


Ta gitara jest związana z lutnikiem, który mieszka w Raszynie. Pan się nazywa Marek Witkowski i wytworzył ponad 1000 gitar, może 2000, nie wiem dokładnie. Przyjechałem do niego i kupiłem taką gitarę dziwaczną: połączenie gitary 12-strunowej i 6-strunowego basu, olbrzymi gryf, taka gitara – dziwak. Ja z nią idę do Witkowskiego, a Witkowski mówi: „Maciek, ale to przecież kontuzja! Ten sprzęt spowoduje u ciebie kontuzję, nie możesz na tym grać i z tym występować.” A ja mówię, że szukam właśnie czegoś takiego, większego, szukam dużej gitary. No i tak mi wymajstrował, że później nawet nagrywałem na tej gitarze solówy. Nieprawdopodobne! A w międzyczasie dogadałem się z panem Markiem Witkowskim, przepraszam, mistrzem!, mistrzem Witkowskim, że zrobimy razem gitarę! Wymyśliłem, że będzie to gitara ośmiostrunowa, dwie z nich to bardzo grube struny kontrabasowe.


Opuszki palców nie poodpadały?


To jest wszystko dość grube, ale uwierz mi, jeżeli masz kontakt z instrumentem stały i tak dalej, to wcale nie jest to takie trudne do opanowania. Jak ja biorę w tej chwili normalnego Gibsona do ręki, to mam wrażenie, że trzymam zabawkę (śmiech). Opuszki na początku, tak, trochę bolały, ale wiesz, „No Pain No Gain” (tłum.: bez pracy nie ma kołaczy). Ja w ogóle lubię chodzić w kieracie, mam w tej chwili takie warunki, że grzechem by było nie zrobić postępu.


Zatem nowe „Homo Twist” to produkt luksusowy również pod względem użytego instrumentarium. Ale też dystrybucji. Nie ma szans posłuchać Was w streamingu.


No oczywiście, oczywiście! Bye, bye Spotify! Dlaczego dzisiaj nie ma artystów?


Wiesz o co chodzi w tym? Na swoim terenie jesteś królem! Ja nie muszę być artystą znanym na cały świat.


Trudno nawet wyciągnąć pana z Krakowa. Rozmawiamy on-line. Do Maleńczuka trzeba przyjechać.


Czy trzeba przyjechać do Krakowa do Maleńczuka? No wiesz, trochę do mnie kolejka dziennikarzy stoi, bo ja zawsze coś głupiego powiem i z tego powodu miewam kłopoty.



Wróćmy jednak do „Homo Twist”. Czy świat właściwie potrzebuje jeszcze dzisiaj takiego surowego grania?


Ja tego potrzebuję! Ja muszę ćwiczyć, ja muszę, muszę być w ruchu, rozumiesz? Ja muszę mieć kontakt z instrumentem. Zresztą, to jest taki instrument, że jeżeli nie masz z nim kontaktu, jeżeli zrobisz sobie roczną przerwę, to jak wrócisz i weźmiesz go do ręki, to nic na nim nie zrobisz! Musisz mieć dzienny, maksymalnie częsty kontakt z instrumentem i wtedy to, co jest dla innych niemożliwe, dla ciebie jest łatwe. No i chyba na tym to polega. Oczywiście można włączyć, k*rwa, enter i rozpieprzyć World Trade Center. Oczywiście, że można to zrobić. I wielu to robi. Studio i produkcja jest ważna, choćby możliwość cięcia, robienia jakichś precyzyjnych nakładek czy takich tam rzeczy. Nie cofnę się przed wszystkim, przed technologią, ale też nie mam czegoś takiego, że ja muszę mieć koniecznie lampowy, konkretny piec i w tym lampowym piecu muszą być ruskie lampy, bo na tym się skończyło i tak to brzmiało. Ja całe życie grałem na lampowym wzmacniaczu, który miał chyba szesnaście lamp. Tylko, że już od jakiegoś czasu były to tylko i wyłącznie lampy made in ZSSR, ponieważ jakaś firma odkryła jakąś linię produkcyjną w Związku Radzieckim, która robiła lampy do radia i się okazało, że te lampy kapitalnie chodzą we wzmacniaczu. Jak potrzebowałem kolejny komplet takich lamp, to moi wysłannicy mi je przynosili (śmiech). Ale koniec z tym, bo to ruska produkcja i zaraz by się okazało, że ja wspieram, k*rwa, ruski militaryzm!


Ale teraz pojawiły się takie wzmacniacze cyfrowe, że nie ma żartów! Nie ma żadnych lampy, normalnie regularny tranzystor, ale emituje takie pierd****cie, że jak chciałbym przywalić normalnie z paczki, to mogłyby być kłopoty. Ale lamp nie wysadzisz dzięki temu (śmiech).


No dobrze, to skoro już wchodzimy tak głęboko w rzeczywistość studyjną, wyrwałem pana z próby, to proszę powiedzieć, nad czym teraz pracujecie? Jak będzie brzmieć nowy materiał?


No to bardzo dojrzałe riffy będą, jeżeli mogę tak o sobie powiedzieć. Wszystko oparte na riffach, na trytonie (tryton: interwał o rozmiarze trzech całych tonów, o dysonansowym brzmieniu, w średniowieczu interwał zakazany – przyp. red.) Niektóre numery są dość szybkie, ale w większości są to takie ponuraki i oparte to jest wszystko o teksty Emily Dickinson, które jak zwykle są aktualne. 150 lat minęło, a one cały czas są bardzo aktualne i… nieprzekładalne. Mimo to chcę zrobić te przykłady, właśnie tutaj, na tym albumie.


Ta legendarna i tajemnicza amerykańska poetka wydaje się idealnie rezonować z Maciejem Maleńczukiem Anno Domini 2024. Żyła w zasadzie odcięta od świata, a w odpowiedzi na urodzinowe zaproszenie, nie mając jeszcze nawet trzydziestu lat, odpisała, „że jest zbyt staroświecka, by przychodzić na takie przyjęcia. I tak nie przypadłaby do gustu pozostałym gościom”. Trochę ta postawa mi do pana pasuje. Skąd właściwie fascynacja jej literaturą? I dlaczego zdecydował się ją pan tłumaczyć? Przekłady Stanisława Barańczaka okazały się niewystarczające?


(śmiech i… oburzenie) Niewystarczające! Barańczak to w ogóle zrobił z tego strasznego knota.

We wczesnych bardzo latach dziewięćdziesiątych dostałem takie zlecenie, to był taki konkurs, dziewczyny miały skądś pieniądze, dwie aktorki, takie wariatki krakowskie, chciały śpiewać poezję i znalazły tę Emily Dickinson. I rozesłały przykładowe wiersze do jakichś kilku czy kilkunastu w Krakowie różnych, no jak to powiedzieć, intelektualistów, którzy robili przekłady i między innymi ja dostałem te wiersze – marzenia. I się okazało, że to właśnie ja zostałem tym nadwornym przekładaczem. Ja wtedy potrzebowałem dramatycznie pieniędzy. Oczywiście to przełożyłem, okazało się, że jestem najlepszy i że będę to robić dalej. Więc, oczywiście, od razu do nich poleciałem po zaliczkę. I zacząłem robić te przekłady i mi się po prostu to niezmiernie spodobało. Sam fakt przekładania również się okazał kapitalny, bo to jest jak rozwiązywanie krzyżówki, to jest rozrywka intelektualna, masz gotowca, nie musisz mieć natchnienia, musisz po prostu odgadnąć właściwe słowa. Ale to, co ujęło panie aktorki, ujęło także mnie. I dalej ujmuje.


Co Pana ujmuje w jej poezji?


Dużo pisze o pszczołach, o trawie co rośnie i porośnie wszystko dookoła, że źdźbła umrą i się znowu wyprostują i tak dalej. 


W jej poezji temat śmierci jest potraktowany bardzo rozlegle, pisze o społeczeństwie, o wojnie. W jej poezji można wyczytać bardzo aktualne rzeczy.


Istnieje nawet taka naukowa publikacja, nie wiem czy pan ją zna: „Mózg nocnego pająka” czyli wiersze Emily Dickinson w tekstach Macieja Maleńczuka”.


Serio? Pierwsze słyszę!


Wykłady nawet były temu zagadnieniu poświęcone. A publikację można znaleźć w Bibliotece Narodowej.


To są właśnie przywileje świętych krów! Człowiekowi hymny piszą, z Wieży Mariackiej moją piosenkę grali, a w latach 80-tych zakłady robili, czy Maleńczuk zdechnie w tym czy w następny sezonie. A później hymn Cracovii napisałem. I go grali! Także niestety masz do czynienia z dobrem narodowym, proszę o złoty medal!


Siedzę, ale chyba klęknę.


(śmiech) Oczywiście, jeżeli to jest po prostu taki ciężar nie do udźwignięcia, to jak ktoś stoi, to niech siądzie, jak ktoś siedzi, to niech pisze o ułaskawienie do prezydenta (śmiech).



Zainspirowany jednak publikacją z mózgiem pająka w tytule…


… to pająki mają mózg?


No właśnie. W przeciwieństwie do ludzi, pająki nie posiadają mózgu zbudowanego na podobnych zasadach. Mają centralny układ nerwowy, który nie jest zlokalizowany w jednym miejscu, ale rozproszony w całym ciele pająka. Dlatego też, zamiast tradycyjnego snu, pająki przechodzą przez okresy nieaktywności zwane torporami”. Czy pan również odczuwa świat całymi zmysłami, wlewa się ten świat w pana przez wszystkie pory ciała?


Nie, absolutnie nie! Mam założony cały czas półpancerz praktyczny, który odbija świat i staram się trenować mózg, ponieważ jestem z natury skłonny do depresji jako poeta. Nauczyłem się z tym jakby żyć, już z tym nie walczę i polega to na tym, że po prostu palę trawę i mi to pomaga, idę z psem na spacery i tak dalej. Raczej podchodzę do rzeczywistości na zasadzie takiej bardzo wolnościowej, mnie żaden pies na smyczy nie prowadzi, jak mi ktoś zwraca uwagę, że idzie bez smyczy, to na własne ryzyko.


Trawa na receptę oczywiście.


Słyszałem o tym, różnie to z tym bywa. Na razie jeszcze się nie mogę przyzwyczaić do tego, że teraz ktoś wyznacza, że jestem chory i już. Ale teraz trochę musimy spoważnieć, ponieważ całe mnóstwo ludzi w przeszłych czasach, całkiem niedawnych, już w wolnej Polsce, zostało skazanych na więzienie za posiadanie marihuany. To absolutny skandal! Prawo nie działa wstecz, ale żeby tych ludzi chociaż przeprosić, bo nie sądzę żeby państwo było gotowe wypłacić im jakieś odszkodowania. Ale w związku z tym, że właściwie marihuana w tej chwili jest legalna i wreszcie przestała być tabu, i już się nie trzeba z tym ukrywać, co mamy zrobić z tymi wszystkimi ludźmi, których zepchnęliśmy na, ku*wa, fałszywe tory kryminalizmu? Siedzieli w więzieniu zamiast, k*rwa, chodzić i podrywać laski. Musieli na przykład rok, czy półtora gibać za parę gietów trawy w kieszeni. Ja rozumiem, że nie mamy na to teraz czasu i że mamy większe dużo problemy z podsłuchami, szpiegami, tamtym gównem, ale dawno już temu powinniśmy się tym zająć, a nie ganiać ludzi z paroma gramami trawy w kieszeni. Bo jest to po prostu w oczach Boga, no, bezeceństwo! On stworzył tę roślinę nam ku uciesze, jeżeli idziemy oczywiście tym torem boskim.


Ubiegnę twoje pytanie i oczywiście opowiem o tym satanizmie, oczywiście, mogę ci o tym opowiedzieć. Polega to na tym, że Bogowie też toczą ze sobą w wojny. I taki Świętowit, któremu wszyscy się kłaniali, widział wszystko na cztery strony świata. Ale nie zobaczył, że z zachodu przychodzi już inny Bóg i ten inny Bóg przyszedł, i jego wyznawcy go wytępili. I tak Świętowit spadł na poziom diabła, bóstwa pogańskiego, a więc czegoś diabelskiego, demona. A dla ludzi jemu współczesnych żadnym demonem nie był. Był normalnym, fajnym bóstwem. Boga nie można zabić, można zabić jego wyznawców, wykończyć, zastraszyć. Bóg się gdzieś tam kołacze. Jeden Bóg, drugi, trzeci, wszyscy zepchnięci do roli diabłów, łażą po tej ziemi, mleko zakwaszają, grzywy koniom wiążą, różne psoty robią, pieniądze ludziom giną, wypadki robią, no, dużo różnych takich rzeczy robią właśnie te porzucone bóstwa, w tej chwili zeszmacone do poziomu, demona czy czy wręcz diabła czy czegoś podłego. A należałoby się trochę pokłonić tym starym bóstwom. Pełno tego było. A ten, który jest teraz, nie ma dla nich żadnej litości.


Jak pan odczuwa zmianę, która teraz zachodzi? Czy w ogóle jesteśmy świadkami jakiejś zmiany? Może rehabilitacji tych pradawnych bóstw?


No właśnie nie wiem… Czy ty jesteś z Warszawy? (nie zdążę odpowiedzieć - przyp. MB). Współczuję temu miejscu, ponieważ tam naprawdę nie wiadomo komu rękę podajesz, tam w każdej chwili może się okazać, że to jest szpieg. Jakiś kapuś, jakiś donosiciel, jakiś, kurde wiesz, wysłannik kogoś, żeby coś, k***a, wyciągnąć. Ktoś, kto na przykład czyta twoją książkę tylko po to, żeby się do czegoś przyp*******ć. Jest pełno takich, a Warszawa jest po prostu nimi zalana.


No to, co się ostatnio wydarzyło, ten pan, który jeszcze przed chwilą oskarżał i skazywał ludzi, pojechał sobie na Białoruś (mowa o sędzim Tomaszu Szmydtcie - przyp. red.) Zastanawiam się ilu jest takich jeszcze, to po pierwsze. Po drugie, jak się czują ci, których skazywał? Zastanawiam się, co z tym fantem zrobić? Chyba te sprawy wszystkie trzeba będzie jakby na nowo rozgrzebać. Co jest grane? Tu jest totalny burdel, chłop orzekał… No, to w tej chwili tak to wygląda z malutkimi, z obywatelami.


W takim razie, jak żyć panie Maleńczuk?


Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś spokojna. Ja mam do powiedzenia tyle: jak będzie trzeba, będę się napier*alał, rodzinę wywiozę, a sam zostanę i jakby, wiesz, honorowo zginę w krwawym boju.


Na płycie „Spider”, nazwijmy ją trochę the best of Homo Twist, śpiewa pan „Bema pamięci żałobny rapsod” Cypriana Kamila Norwida i poświęca Pan ten utwór bohatersko poległym w walce o wolność w Ukrainie. To też nie pierwszy raz, kiedy zajmuje Pan wyraźne stanowisko w sprawie Ukrainy. W 2014 roku zaatakowaniu Donbasu i aneksji Krymu wydał pan utwory „Vladimir” i „Sługi za szlugi” krytykujące Rosję i samego Putina. Wcześniej, w latach 90-tych, napisał pan „Sarajewo”. To oczywiście inne czasy, inna wojna, ale tragedia wojny jest niemierzalna…


Nikt się temu wcześniej tak bardzo nie przyglądał, tej biednej historycznie Ukrainie, że Rosja gnębi ten kraj od setek lat. Obecna państwowość jest faktycznie taka ciągle naostrzona, oczywiście kibicujemy i oczywiście nie dajemy się wciągać w pieprzenie o Rzezi Wołyńskiej, bo nasi pradziadowie byli szaleni!


A jeżeli już mam mówić o Wołyniu, to chciałem zapytać: gdzie byli wszyscy Żołnierze Wyklęci? Dlaczego ich tam nie było? Nie wiem, czy to publikować, takie rzeczy… Ale pytam o to, bo się zastanawiam: jesteśmy bardzo zbliżeni kulturowo, mamy podobne zwyczaje, szkoda, że ci ludzie muszą zginąć na froncie, szkoda, że nie zawsze musi to być bohaterska śmierć. Czasami po prostu to jest takie podłe, umieranie gdzieś w jakimś błocie. Więc jeżeli nie możemy im dać życia, to dajmy im chociaż wspaniały pomnik. I to jest właśnie ta rola – rola artysty, rola poety. Tyle możesz zrobić. Z pieśnią już znaną na ustach niejeden umierał. Pieśń podnosi na duchu. Poezja jest czasami siłą przewodnią wojen czy jakieś rewolucji. Pieśń jest ważna.


Wali pan prostu z mostu. Cytując i wracając do Emily Dickinson, niestety znów, proszę wybaczyć, w przekładzie Barańczaka: „Mów mi całą prawdę, lecz stopniowo / ostrożnie i okrężnie / abyśmy nie oślepli”. To jak z tą prawdą? Ostrożnie? Okrężnie?


Nie, my musimy kłamać. Jakby tak walić prosto z mostu, to by się mogło rozsypać społeczeństwo po prostu. Freud próbował walnąć tak w człowieka, że jest zwierzęciem kierowanym przez popęd seksualny, to przylecieli do niego i krzyczeli: „nie publikuj tego, bo się społeczeństwo rozpadnie!” Robili wszystko, żeby tego, k*rwa, Freuda rozbić na drobniejsze części, bo siła jego badań mogłoby doprowadzić do rozpadu. Oczywiście, trzeba kłamać, prawdę dozować stopniowo, bo prawda podana na surowo może zabić.


To chyba puenta naszej rozmowy.


Mam jeszcze jedną puentę, może nawet lepszą: mogłem iść drogą Krawczyka, mogłem iść drogą Rynkowskiego, mogłem iść, właściwie już nawet szedłem tą drogą – Połomskiego. Ale – jak widać – jest inaczej.



Homo Twist - „Spider”

Premiera: 26.04.2024

Wydawca: Fluxus Records

Dystrybucja: Mystic Production



Sąd podjął decyzję w sprawie immunitetu sędziego Tomasza Szmydta [WIDEO]

9 maj, 2024 - 12:21

– Naczelny Sąd Administracyjny - Sąd Dyscyplinarny pierwszej instancji po rozpoznaniu wniosku Prokuratury Krajowej z 8 maja o wydanie uchwały zezwalającej na pociągnięcie sędziego WSA w Warszawie do odpowiedzialności karnej podjął uchwałę zezwalającą na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Szmydta, zezwolił na jego zatrzymanie i na zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztowania oraz zawiesił z urzędu wskazanego sędziego w czynnościach służbowych – poinformował rzecznik prasowy NSA sędzia Sylwester Marciniak. Jak dodał, formalnie uchwała ta jest nieprawomocna.


„Podstawa do wydania listu gończego”


W czwartek w rozmowie z dziennikarzami minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar przypomniał, że Prokuratura Krajowa złożyła w środę wniosek do sądu dyscyplinarnego NSA o zgodę na uchylenie immunitetu sędziego Tomasza Szmydta, a także zgodę na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie pod zarzutem szpiegostwa.


– Oczywiście, jeśli chodzi o to zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie, nikt się nie spodziewa, że teraz polskie służby będą cokolwiek robiły na terytorium Białorusi, ale chodzi o to, żeby dało to podstawę do wydania późniejszego listu gończego oraz także noty Interpolu, żeby ograniczyć sędziemu różne możliwości poruszania się – poinformował Bodnar.


Prokuratura Krajowa informowała wcześniej w środę, że zostało wszczęte śledztwo w sprawie brania przez Tomasza Szmydta udziału w działalności obcego wywiadu na terenie Polski i Białorusi. Prokuratura zwróciła uwagę, że udzielanie temu wywiadowi informacji mogło wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, tym samym naruszając art. 130 par. 2 Kodeksu karnego.


„Szmydt zasiadał w tych składach”


Minister podkreślając, że śledztwo w tej sprawie prowadzone jest bardzo intensywnie, przypomniał, że wśród spraw, którymi w WSA w Warszawie zajmował się Szmydt, były dotyczące np. odmowy wydania poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych.


– Czyli jeżeli mieliśmy na przykład jakiegoś oficera, który ubiegał się o certyfikat dostępu do informacji ściśle tajnych czy informacji natowskich, i taki oficer dostawał odmowę, to ta odmowa później trafiała do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. A pan Szmydt zasiadał w składach, które orzekały w tych sprawach – wrócił uwagę Bodnar.


Minister odniósł się też do sprawy niekontrolowanego dostępu przez sędziów i prokuratorów do informacji niejawnych. – Obecnie zgodnie z przepisami, jeżeli sędzia czy prokurator uzyskuje ten status, ma z automatu dostęp do informacji niejawnych. Natomiast ta sytuacja pokazuje, że być może należałoby się zastanowić nad wprowadzeniem jakichś ograniczeń w tym zakresie – zaznaczył.


„Nie wylać dziecka z kąpielą”


– Tylko cała sztuka polega na tym, aby nie wylać dziecka z kąpielą. Jak z jednej strony zagwarantować niezawisłość sędziów oraz niezależność sądownictwa, także niezależność prokuratury, a z drugiej strony realizować interes w postaci bezpieczeństwa państwa. Jak przy tym wszystkim wziąć pod uwagę to, że zmieniła się sytuacja geopolityczna, że Polska jest państwem, które jest siłą rzeczy narażone na różnego rodzaju działania obcych wywiadów ze wschodu – dodał Bodnar i wskazał na potrzebę publicznej debaty na ten temat.


Ucieczka na Białoruś


Tomasz Szmydt, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił w poniedziałek w Mińsku władze Białorusi o „opiekę i ochronę”. Jak podał, musiał opuścić Polskę, ponieważ nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie. Mówił o „prześladowaniach i pogróżkach”, których ofiarą padł z powodu swojej „niezależnej postawy politycznej”.



Laboratorium mefedronu działało pełną parą. „Chemicy" wpadli w trakcie produkcji [WIDEO]

9 maj, 2024 - 12:09

Na trop fabryki wpadli kryminalni z Opola, którzy zauważyli, że na lokalnym rynku pojawiła się większa ilość mefedronu. – Zaczęli podejrzewać, że na terenie może działać linia produkcyjna – wyjaśnia nam podkom. Dariusz Świątczak z KWP w Opolu.  


Na początku maja policjanci byli gotowi, żeby wkroczyć na teren wytypowanej, wyglądającej na opuszczoną posesji w powiecie namysłowskim.  


Policyjne wejście


 Do budynku wkroczyli późnym wieczorem zaskakując trzy osoby – dwóch mężczyzn i kobietę – mówi portalowi tvp.info podkom. Dariusz Świątczak z KWP w Opolu. Okazało się, że linia produkcyjna działa na pełnych obrotach.  


Na miejsce wezwano jednostki chemiczne straży pożarnej. Zaraz po ich wyjściu do pracy przystąpili policyjni eksperci z laboratorium kryminalistycznego oraz technicy kryminalistyki, którzy pracowali tam przez całą noc.  

 

Chemikom grozi 20 lat


Okazało się, że kompleks był podzielony na trzy części. – W jednej były chemikalia i substrat, w kolejnym sprzęt służący do mieszania roztworów i wytwarzania mefedronu, w trzecim końcowa faza produkcji i suszenie kryształów narkotyku – wylicza policjant. Przejęto 70 litrów rozpuszczalników, kwasów i zasad, niemal 2 kilogramy substratu jako głównego elementu produkcji narkotyku oraz ponad kilogram gotowego mefedronu o czarnorynkowej wartości niemal 1 000 000 złotych. 


Śledczy oceniają, że fabryka działała od końca 2023 roku i do teraz mogła wyprodukować 10 kilogramów narkotyków wartych pół miliona złotych.  

 

Kobietę przesłuchano w charakterze świadka – ustalił portal tvp.info. Dwaj zatrzymani na miejscu mężczyźni w wieku 32 i 33 lata usłyszeli zarzut wytwarzania narkotyków. Grozi im do 20 lat więzienia. 



Mężczyzna zgłosił się na SOR. Zmarł na przystanku po wyjściu ze szpitala [WIDEO]

9 maj, 2024 - 11:59

Reporterka TVP Info Ilona Małek była w czwartek przed szpitalem MSWiA w Rzeszowie. Jak relacjonuje, na tę chwilę wiadomo na pewno, że 29 kwietnia do placówki trafił 30-letni mężczyzna, który uskarżał się na problemy kardiologiczne. 


– Został przyjęty, zostały wykonane badania. Trwały około kilku godzin, a po ich wykonaniu mężczyzna wyszedł ze szpitala i poszedł na ten przystanek, który widać za moimi plecami – dodaje Małek. 


Świadek zdarzenia, który w poniedziałek obserwował wszystko na własne oczy, mówił w rozmowie z reporterką TVP Info, że przechodząc obok przystanku, zobaczył leżącego na chodniku twarzą do ziemi mężczyznę. Od razu pobiegł do szpitala położonego zaledwie kilka metrów od miejsca, w którym się znajdowali, i poprosił o pomoc. 


Niestety, mimo reanimacji na pomoc było już zbyt późno. Życia 30-latka nie udało się uratować.



Europę zalewa fałszywe kakao

9 maj, 2024 - 11:58

Popyt na kakao na całym świecie gwałtownie rośnie od końca ubiegłego roku, windując ceny ziarna i czekolady. Jednak zanim ziarna te zostaną przekształcone w czekoladę, przechodzą długą drogę od słabo opłacanych rolników, przez pośredników, hurtowników po detalistów.


Sektor ten przez długi czas był nieprzejrzysty, co miało jedną poważną konsekwencję – tysiące hektarów lasów zostało wyciętych, aby zrobić miejsce dla plantacji kakao. A wycinanie drzew pod jego uprawę jest niezgodne z przyjętym przez UE w 2023 roku rozporządzeniem o przeciwdziałaniu wylesianiu, które w znacznym stopniu dotknęło Liberię.


Wylesianie


Inicjatywa na rzecz Rozwoju Społeczności i Ochrony Lasów (IDEF), organizacja pozarządowa z Wybrzeża Kości Słoniowej, chce wprowadzenia przejrzystych systemów identyfikacji pochodzenia ziaren kakao, przypominając, że obecne zostały stworzone przez firmy produkujące czekoladę i są przez nie kontrolowane. Przedstawiciel IDEF Bakary Traore twierdzi, że są one nie tylko nieprzejrzyste, ale także szkodliwe.


– Przemysł kakaowy zobowiązał się do zaprzestania wylesiania, ale (rezultaty) naszego dochodzenia pokazują, że nadal tak się nie dzieje. Rozporządzenie UE w sprawie wylesiania stanowi historyczną okazję, aby w końcu dotrzymać tego zobowiązania – powiedział Traore.


Rozporządzenie UE w sprawie wylesiania, przyjęte w czerwcu 2023 roku, ma na celu zniechęcenie do importu produktów z wylesionych i zdegradowanych gruntów. Prawo, które wejdzie w życie w grudniu 2024 roku, czyni nielegalnym import i sprzedaż ziaren kakaowych zebranych po 2020 roku z terenów wylesionych w celu utworzenia plantacji.


Ubóstwo producentów


– Wiele firm twierdzi, że działa na rzecz zrównoważonego rozwoju kakao, ale nasze dochodzenie dowodzi, że rzeczywistość na miejscu bardzo różni się od tej, którą pokazują duże kampanie PR skierowane do europejskich konsumentów. W rzeczywistości wielkie firmy obawiają się utraty dostępu do taniego kakao. Bardzo dobrze radzą sobie z nieefektywnym systemem, który był używany do tej pory i powoduje jedynie ubóstwo milionów producentów. Tak dalej być nie może – powiedział Traore.


Największym na świecie producentem kakao jest Wybrzeże Kości Słoniowej. W przeciwieństwie do swego sąsiada Liberia jest bardzo skromnym uczestnikiem tego rynku, produkuje jedynie około 10 tys. ton ziarna kakao rocznie. Ale ta produkcja daje pracę około 40 tys. drobnych rolników.



Staw biodrowy z drukarki 3D. Sukces polskich lekarzy [WIDEO]

9 maj, 2024 - 11:33

Technologia druku 3D była początkowo wykorzystywana w onkologii do uzupełniania dużych ubytków w kościach, które powstają po usunięciu nowotworu. Później trafiła do ortopedii. Implant, który stworzyła polska firma współpracująca z lubelskimi specjalistami, dostosowuje się do konkretnego przypadku.


Więcej w artykule na stronie TVP3 Lublin.



Staw biodrowy z drukarki 3D. Sukces polskich lekarzy

9 maj, 2024 - 11:33
Implant z drukarki 3D to teraźniejszość w ortopedii. Po raz pierwszy w kraju taki nowoczesny wszczep stawu biodrowego wykonał zespół lekarzy z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie – informuje TVP3 Lublin.